Sam
Shinju myślała, że będzie kombinować. Nic bardziej błędnego. Sam, przebywając przez ten krótki czas po "złej stronie mocy", nauczyła się czegoś ważnego.
- Przecież zależy mi po trosze na zysku, a śmierć w morzu zdecydowanie nim nie jest. - powiedziała dziewczyna. Jaki zysk? Zysk miał dopiero objawić się, wtedy kiedy udałoby się jej brutalną perswazją skłonić Shiro do zmiany strony. Osobiście miała go za idiotę i ciemną masę, która dała się oszukać Styxowi.
Cóż... Ale i tak trzeba go ściągnąć na swoją stronę. - pomyślała.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
Jednym słowem, było tak jak sądziła. Sam, mając na uwadze własny zysk, chciała wykorzystać ją i jej statek. Zdecydowanie jej się to nie podobało. Głupio, niegłupio zostawić tak Mortred'a, ale pchanie się wprost do więzienia, które słynie z tego, że praktycznie nikt z niego nie uciekł, było więcej niż idiotyzmem... I to tylko dlatego, że prosi o to ktoś, kto bez mrugnięcia okiem zdradził własnych przyjaciół. Poprzez uniesienie dłoni dała znać Zhu, żeby się wstrzymał ze zmianą kursu.
- Przemyślałam wszystko... - powiedziała do Sam - To chyba nie jest najlepszy pomysł, żeby pchać się w to wszystko... Odstawimy cię w dowolnie wybrane miejsce a potem każdy pójdzie w swoją stronę...
Offline
Sam
Usłyszała słowa Shinju, które dziewczyna skierowała do niej.
- Nie rozumiesz, tak? - to brzmiało bardziej jak stwierdzenie faktu niż jako pytanie. - Chciałam tylko ściągnąć Shiro na właściwą stronę. Nic mi do waszej głupiej wojny i oblężenia. - powiedziała Sam. Może i miała za bardzo szalony plan na przekonanie Shinju, że żadna zdrada z jej strony nie nastąpiła.
- Jak chcesz... - powiedziała dziewczyna.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
Wyszło szydło z worka i intencje Sam stały się jasne. Splotła dłonie na piersi.
- Zapewniam cię, że a i owszem rozumiem... - zawołała. - Wcale cię nie obchodzi los Ba Sing Se czy nawet Mortred'a... Chodzi o to, że twój chłoptaś zalazł sobie ciekawsze zajęcie i już nie ma dla ciebie czasu. Nie mam racji?
Offline
Sam
Westchnęła ciężko. Najwyraźniej poplątała wszystko jeszcze gorzej.
- Nie, nie masz. - powiedziała Sam spokojnym głosem. Nie uważała tej wojny za potrzebną. Żadna walka, żadne przelewanie krwi nie było potrzebne.
- Potrzebuję tylko transportu do Wrzącej Skały... Trzeba tam tylko pozałatwiać parę ważnych spraw. Potem nie będę Ci wchodzić w drogę. - dodała po chwili.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
- Dobra... To da się załatwić... - stwierdziła. - Jednym słowem wystarczy, że podrzucimy cię do Wrzącej Skały, tak? - kolejny raz uniosła dłoń, żeby dać znak, że jednak płyną do więzienia. Zhu w odpowiedzi skinął głową i statek zmienił kurs wprost na Wrzącą Skałę.
- Chciałam wyjaśnić jeszcze jedną rzecz... - zaczęła po chwili. - Jak już najdziemy się na miejscu, nie licz na moją pomoc...
Ostatnio edytowany przez Shady Eyes (2010-12-19 01:28:23)
Offline
Sam
- Nie będę raczej potrzebować Twojej pomocy... - mruknęła. Wcale nie była jej potrzebna ingerencja Shinju w sprawę.
Niech sobie pływa po morzu, zdziczałe dziecko. - pomyślała. Jedyną osobą, która mogłaby się poczuć oszukana, był Toshiro.
Tymczasem oni wszyscy wymyślą jakieś bzdety... Zresztą... Przyjaciele nigdy nie byli mi potrzebni. - powiedziała do siebie w myślach. Czy na pewno? Sam miała wątpliwości. Cóż, tęskniła nieco za życiem bez ograniczeń i zasad moralnych... Jednak takie szwendanie się z przyjaciółmi też jest dobre.
Offline
Sam
- Nie mamy póki co czasu na opowieści. - odparła dziewczyna. Zeskoczyła z głazu, wprost na pokład statku. Schowała się za beczkami i gestem dłoni powiedziała Mortredowi, żeby wskoczył na pokład i się schował. Cóż, akcja wiązała się z dużym ryzykiem. Sam niewątpliwie lubiła ryzyko, ale tym razem było ono zbyteczne.
Offline
Mortred
Skinął głową bez słowa. Kiedy już byli przy statku, jak najciszej potrafił wślizgnął się na niego. Nie widział wielu miejsc, gdzie mógł się schować. Beczki, tam, gdzie była Sam, i zaraz obok jakieś skrzynie. Za nimi też się zmieści, toteż tam, cicho, udał się. Musiał siedzieć schylony, bo inaczej by wystawał.
Offline
Sam
Nagle stało się coś nieprzewidzianego. Sam przez przypadek pchnęła jedną z beczek, za którymi się schowali. Beczka przewróciła się i potoczyła.
- Uciekaj! - szepnęła do Mortreda, ogarnięta paniką. Cóż, to był paskudny pech.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
Wyszła na pokład. Cumowali pod więzieniem na tyle długo, że jeśli Sam się udało wyciągnąć Mortred'a to spokojnie wrócili na statek. Tyle, że pewnie się gdzieś kryją, jeśli się weźmie pod uwagę to co mówiła wcześniej. W pewnym momencie usłyszała jakiś hałas. Jedna z beczek leżała przewrócona, nieco dalej od reszty. Podeszła do niej i oparła o nią stopę.
- Wiecie, co? Chyba nie ma sensu, żebyście się dalej tutaj chowali...
Offline
Mortred
Uciekaj, uciekaj... Właściwie nie wiedział, gdzie ma uciekać. Przecież bardzo możliwe że zwrócili w to miejsce sporą uwagę, to jak wyjdzie spoza skrzyń - zostanie zauważony. Chyba że, bokiem i gdzieś tam się wślizgnąć... Ale najprawdopodobniej tam ktoś się znajduje. Cóż, i tak zanim cokolwiek zdążył zrobić, rozległ się głos Shinju. Najwyraźniej ich nakryła. Nie wiedział, czy jest jeszcze sens się ukrywać - jak miałby uciec, to raczej go zauważy, a zaraz i tak sama sprawdzi. Wilk, który poprzednio leżał obok Mortred'a, by również nie wystawać spoza skrzyń, wstał, ujawniając swoją obecność. Po nim, choć wahał się, nie tylko z powodów ukrywania się, podniósł się i Mortred. Położył prawą rękę z tyłu głowy.
- Hm... Hej? - przywitał się z dziewczyną, nieco niepewnie.
Offline
Sam
- Właśnie... Hej. - powiedziała to niemalże tak samo niepewnie, jak Mortred. Spojrzała przez chwilę na Shinju, po czym utkwiła wzrok w podłodze. Pewnie dziewczyna nie była zbytnio zadowolona faktem ich obecności na statku. Cóż poradzić, musieli jednak to zrobić. Nie mogli dopłynąć do Królestwa Ziemi inaczej niż statkiem. Mogła ich przetransportować wprawdzie do Omashu z użyciem 'skalnej deski', ale groziłoby to śmiercią z wyczerpania. Nadal nie opanowała na tyle swojej umiejętności.
- Muszę coś wyjaśnić, chyba... - dodała po chwili.
Offline
Zua Wiedźma
Shinju
- I co ja mam z wami zrobić? - powiedziała na pozór dość surowo, choć uśmiechnęła samymi kącikami ust. Niezależnie co mówiła wcześniej, trochę się o nich martwiła. Wprawdzie nadal nie była pewna czy można zaufać Sam, ale fakt, że pomogła Mortred'owi chyba coś znaczył. Wysłuchać wyjaśnień w każdym bądź razie mogła.
- No to słuchamy wyjaśnień panny Sam... Proszę bardzo, opowiadaj!
Offline
Sam
Westchnęła ciężko. Naprawdę nie myślała, że będzie się spowiadać komukolwiek.
- Nie oszukałam ani Ciebie, ani Mortreda. Mój plan od początku polegał na zdradzie Styxa. Wiem, słowa kogoś, kto ma wszystkich gdzieś, nie brzmią wiarygodnie. Jednak to był plan, a nie tchórzostwo. Nie chciałam rozlewu krwi, ta walka z poplecznikiem Styxa mogła się zakończyć śmiercią któregoś z nas. Postanowiłam więc, że oszukam Styxa i Toshiro, jego ucznia... Potem wykorzystałam to, że Styx postrzegał mnie jako swoją uczennicę i zamierzałam to wykorzystać i uwolnić Mortreda... - wyjaśniła Sam. Cóż, powinna sobie pogratulować odwagi. Nie lubiła takich przemówień.
Offline