Gość
Wakai
Wszyscy chcą się go pozbyć... No trudno.
- Nie chce zapłaty... - Mruknął pod nosem, patrząc na woreczek. Schował go zaraz. Cóż, podarunku oddawać nie wolno.
Uśmiechnął się, patrząc na towarzyszy.
- To miłej drogi życzę, jeśli idziesz. - Powiedział i podniósł prawą rękę, na wysokość swojej głowy. Spuścił ją zaraz.
- Na mnie już czas. Interesy wzywają jeszcze raz dziękuje.- Powiedział robiąc spory gryz mięsa i ruszył w dalszą drogę. Czekało go jeszcze sporo pracy no ale nikt go nie wyręczy. Styx w odróżnieniu od reszty martwił się tym co się dzieje wielu nie rozumie jego motywacji pozostaje dalej robić swoje.
Offline
- Powinieneś był wziąć te pieniądze... - westchnęła ciężko.
- Aaa... zresztą nieważne - machnęła lekceważąco ręką. Uśmiechnęła się machinalnie. Spojrzała ponownie na oddalającego się przybysza i starała się wywnioskować co teraz zamierza. Było to jednak bezskuteczne.
- Nie będę tęsknić - mruknęła pod nosem.
- Co sądzicie o tym kolesiu - spytała cicho.
Ostatnio edytowany przez Ibuki (2010-09-08 19:37:31)
"Znam Wayne'a. Jeśli on jest Batmanem to, ja jestem królem Anglii!"
- Two-Face
Offline
Gość
Wakai
- Cóż, miły. Nie odzywał się za dużo, ale powinien być miły. - Zaśmiał się i przejechał trzy razy po swoich włosach, od tyłu po czoło. Spuścił rękę i uśmiechnął się, patrząc na horyzont.
Usiadł, siadając po turecku. Łokcie obu rąk położył na kolanach, garbiąc się.
Podbiegł do niego lemur i polizał po twarzy.
Chłopak wyprostował swoje plecy i zaczął go głaskać.
- Może i tak, może i nie. - odpowiedział.
Zamyślił się chwilę, podrapał się po brodzie.
- To co robimy? - zapytał się.
- Jakie macie plany? - dodał.
Zastanawiał się co ma dalej począć. W końcu nie miał pomysłu jak się dorobić. A kieszenie były puste.
Offline
Gość
Wakai
Głaskał lemura od łba po ogon. Zwierzak jednak odbiegł od niego.
Appa otworzył swoje oczy. Nie miał co robić, więc spał, mimo tego, że mu się nie chciało.
- Cóż, ja muszę rozprostować kości mojego bizona. Jeśli chcecie, może cie ze mną lecieć. - Powiedział i wstał. Otrzepał swoje spodnie i podszedł do Appy. Wskoczył na niego, tak jak i lemur.
Usiadł na jego łbie, po turecku i popatrzył na towarzyszy.
Bizon podniósł się i ryknął.
- Ja chętnie się przelecę. W końcu jeszcze nie miałem okazji polatać na prawdziwym bizonie. - powiedział.
W sumie to nigdy nie latał. Nie wiedział jak to jest. Ale mimo wszystko bardzo chciał spróbować.
Wziął swój worek (tak na wszelki wypadek) oraz bukłak z wodą i wgramolił się na Appę.
Rozgościł się w siodle i spojrzał na Admez.
- Lecisz z nami? - zagadał.
Offline
Admez
- Jasne - uśmiechnęła się niezbyt szczerze. Przeczesała włosy, palcami. Wsiadła na wielkiego futrzaka. Nigdy wcześniej nie latała. Zazwyczaj trzymała się ziemi. Była ciekawa jak to jest, a zarazem przerażona.
- Gdzie lecimy? - spytała cicho.
Ostatnio edytowany przez Ibuki (2010-09-09 18:53:37)
"Znam Wayne'a. Jeśli on jest Batmanem to, ja jestem królem Anglii!"
- Two-Face
Offline
Gość
Wakai
- Nie mam pomysłu. Chodzi tutaj głównie o Appę. Muszę dbać, by był zadowolony - odwrócił się do nich i uśmiechnął, ukazując swoje białe zęby - Bo jeśli nie będzie, to nie będzie chciał mnie wozić. - Powiedział i odwrócił głowę.
Złapał za liny, przywiązane do rogów bizona.
- No to ruszamy. - Poruszył nimi lekko. Bizon uderzył o ziemie ogonem i wzniósł się w powietrze.
Puścił liny, a te upadły na jego zgięte nogi. Podparł się rękami z tyłu.
Gdy byli już nad drzewami, bizon zaryczał, a chłopak wstał.
Przeszedł z jego łba, na siodło. Usiadł w nim, również po turecku.
- Jak się leci? - Położył prawą rękę na siodło, a lewą położył na kolanie.
Admez
- Całkiem w pooorządku - rzekła przeciągle Admez. Nie było w sumie najgorzej. Przyzwyczaiła się do stokroć gorszych warunków. Przeciągnęła sie lekko. Zaczęła rozmyślać i zastanawiać się nad swym obecnym celem. Musiała jakiś mieć. Tak ją wychowano.
"Kim jest człowiek bez celu. Naszym celem jest..."
Wyrzuciła z głowy jak najprędzej te słowa.
- Długo tak podróżujesz? - spytała Wakaia.
Ostatnio edytowany przez Ibuki (2010-09-09 19:13:42)
"Znam Wayne'a. Jeśli on jest Batmanem to, ja jestem królem Anglii!"
- Two-Face
Offline
- No, no jest lepiej niż myślałem. - powiedział.
- Było to jedno z lepszych przeżyć w jego życiu. Oczywiście nie licząc podwodnych wędrówek. No i oczywiście biegów po morzu.
Nagle wpadła mu do głowy chęć większych doznań.
Wstał, aby bardziej poczuć wiatr. Wtedy też Appa skręcił i... wypadł.
Offline
Gość
Wakai
Złapał za lotnie, otwierając ją. Wybił się o barierkę siodła. Leciał niedaleko chłopaka.
Niestety, złapać się go było trudno.
Byli już prawię przy czubkach drzew. Złapał go za bluzę i skierował latawiec w górę.
Ciężko nieco mu było latać, w końcu chłopak trochę ciężki jest.
Kiedy już wylądowali na Appie, powiedział do Wakai'a:
- Dzięki. - po chwili dodał - To było niesamowite... Ja chcę jeszcze raz. - Zaśmiał się. Faktycznie, lot szybowy lub jak w tym wypadku bardziej nurkowy (i to bez spadochronu) to niesamowite przeżycie. - Musimy to kiedyś powtórzyć. - dodał.
Offline
Admez
- Co wy wyprawiacie - zganiła ich dziewczyna. Ziewnęła, zakrywając usta dłonią. Zamyśliła się chwilę.
- To było nieco idiotyczne - stwierdziła cicho - ale szalenie zabawnie wyglądaliście - powstrzymała śmiech.
- Naprawdę było to, aż tak fascynujące - spytała. Zauważyła, że je wypowiedź była chaotyczna. Co sie z nią działo?
Ostatnio edytowany przez Ibuki (2010-09-10 21:25:56)
"Znam Wayne'a. Jeśli on jest Batmanem to, ja jestem królem Anglii!"
- Two-Face
Offline
Gość
Wakai
Uśmiechnął się.
- To tylko zabawa. - Odparł. Popatrzył na kij.
- Następnym razem, użyj tego. - Otworzył latawiec. - Naprawdę łatwo tym sterować. - Dodał i zaśmiał się.
Latawiec zamknął się. Chłopak położył go i usiadł.