Avatar - Legenda Aanga

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#196 2013-02-06 11:18:55

 Shizuki

Najbardziej roztargniona osoba ever.

Zarejestrowany: 2010-11-02
Posty: 627
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Norie

Gdy Sam powiedziała, że Norie przecież umarła, dziewczyna poczuła w sercu bolesne ukłucie. Sam prawdopodobnie wiele wycierpiała po jej domniemanej śmierci, a jej nie było obok. Nie wsparła jej, nie pocieszyła. Brakowało jej odwagi, by pokazać się przed Sam po tym co się wydarzyło. Teraz było jednak inaczej. Objęła Sam i przytuliła ją mocno.
- Jestem tutaj. Jestem... jestem żywa. - Powiedziała głaszcząc Sam po włosach. Po policzkach spływały jej łzy, ale ona nie zamierzała jej wypuścić. Norie zamknęła oczy i przycisnęła swoje wargi do ust Sam. Gest ten był zupełnie spontaniczny. Norie chciała jedynie by Sam przestała już płakać.


It's immortality, my darlings.

Offline

 

#197 2013-02-06 14:24:21

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Sam

Tak, wycierpiała dosyć dużo po "śmierci" Norie. Na początku nie docierało to do niej zbytnio, fakt zgonu najlepszej przyjaciółki wydawał się najgorszym snem, który pozostawał jednak tylko snem.
Dopiero dzień po tym zdarzeniu, wszystkie emocje uderzyły w nią z dużym natężeniem. Wtedy właśnie stwierdziła, że straciła osobę, którą kochała chyba najbardziej na świecie i przy okazji parę innych, które dla niej sporo znaczyły. Postanowiła więc zrobić to, co robią ludzie w ekstremalnie kryzysowych sytuacjach, bez grosza przy duszy, bez kogoś, komu można byłoby zaufać, bez niczego. Wzięła wtedy strzykawkę, odmierzyła sporą dawkę narkotyku i wbiła igłę w żyłę - celnie i szybko... A potem stało się coś dziwnego - obudziła się w białym łóżku, wśród białych ścian, słysząc czyjś rozpaczliwy płacz. Jednak, w jakiś dziwny sposób, udało się jej przeżyć.
Teraz czuła się jakoś przedziwnie szczęśliwa. Wprawdzie nadal bała się, że straci Norie, ale przynajmniej w tej chwili miała ją przy sobie. Więcej do szczęścia nie było jej potrzeba.
Poczuła się strasznie dziwnie, kiedy Norie ją pocałowała. Jakby wszystkie te uczucia, które była zmuszona odstawić na bok, nagle ożyły. Wiedziała, że to nie w porządku wobec Toshiro, ale chciała poczuć choć raz jeszcze jej usta na swoich. Przechyliła głowę i odwzajemniła pocałunek, wsuwając dłoń w jej jasne włosy. Pocałunek z momentu na moment stawał się co raz bardziej namiętny, ale w końcu Sam się opanowała. Nie chciała jej robić krzywdy, mogłoby jej być bardzo smutno, gdyby dowiedziała się, że w zasadzie to już ma kogoś.
- Przepraszam... - wyszeptała zarumieniona. - Nie powinnam... - umilkła na chwilę, wyraźnie zawstydzona tą sytuacją.
Sam wstydziła się swoich uczuć do Norie, ponadto wiedziała, że nie powinna ich okazywać. Nie mogła tak nagle dawać nadziei Norie i bawić się jej uczuciami, za plecami jej chłopaka, Toshiro.
- Co się zmieniło, Norie? Wciąż jesteś tą samą dziewczyną, co kiedyś, czy nie mam co liczyć na kontynuowanie naszej przyjaźni? - spytała łamiącym się od emocji głosem.

Offline

 

#198 2013-02-17 15:54:48

 Shizuki

Najbardziej roztargniona osoba ever.

Zarejestrowany: 2010-11-02
Posty: 627
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Norie

Nie chciała, by ten pocałunek się kończył. Chciała czuć smak jej warg na swych ustach, chciała czuć to przyjemne ciepło rozlewające się po całym ciele. Chciała, żeby Sam znów była tylko jej.
Gdy przerwała pocałunek Norie przeżyła bolesne rozczarowanie. No tak. Nie było jej długo. Bardzo możliwe, że Sam nie należała już do niej. Norie milczała. Nie chciała wierzyć w to co się właśnie działo. Chciała, by Sam pozostała z nią.
- Jestem... jestem nią. Jestem twoją przyjaciółką, Sam. To się nigdy nie zmieni. - Powiedziała przytulając się do niej mocno.


It's immortality, my darlings.

Offline

 

#199 2013-02-17 16:45:14

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Sam

Czuła się trochę nieswojo, będąc w bliskim kontakcie fizycznym z nią. Tak się złożyło, że pomimo tego, że Norie "umarła', beznadziejne i niemające szans spełnienia się uczucie nie wygasało. Wciąż pierwszą i ostatnią myślą po przebudzeniu było cicha prośba, by jednak któregoś dnia okazało się, że jej ukochana żyje. Niestety, Norie pojawiła się w dziwnym czasie jej życia. Zdecydowanie zbyt dziwnym i poplątanym, by ten związek mógł mieć przyszłość.
Postanowiła, że musi jakoś uporządkować sytuację z Norie. Nie dawać jej nadziei, nie sprawiać, że będzie się czuć źle, wykluczyć wszelką możliwość kontynuowania tego związku.
- Nie mogę przestać cię kochać... - powiedziała, spoglądając w jej oczy i przybliżając swoje usta do jej ust. Pocałowała ją delikatnie, przeczesując jej złote kosmyki włosów dłonią. - To nasz ostatni raz. Ja mam... już kogoś. Nie chcę być nielojalna... Przepraszam... - dodała ze smutkiem.
Wiedziała, że nie może się bronić przed tymi przeciwstawnymi uczuciami, więc chciała, żeby Norie o nich wiedziała. Wcześniej nie zdążyła jej powiedzieć, że ją kocha - za każdym razem, kiedy chciała spróbować wyrazić swoje uczucia, odbierało jej odwagę. Teraz, gdy wreszcie się zdobyła na wypowiedzenie tych słów, była już z kimś w związku, z kimś, kogo też nie chciała skrzywdzić. Wkopałaś się, Sam... - pomyślała, obwiniając się w myślach za to, że pozwoliła na to, aby w jej życiu wystąpił aż taki bałagan.
- Widziałaś się z kimś poza mną? Wiesz, dawna paczka i w ogóle... - spytała.

Offline

 

#200 2013-02-27 21:22:51

Shady Eyes

Zua Wiedźma

11907823
Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 1989
Punktów :   
Wiek: 11100
WWW

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Shinju

Shinju nadal maltretowała szarlotkę, dźgając ją zawzięcie widelcem. Beztroskie zachowanie Kaori na tyle wyprowadziło ją z równowagi, że nie była wstanie okazać litości bezbronnemu ciastu. No cóż... Już tak czasami w życiu bywało, że niewinni muszą cierpieć.
Sam wyszła i zostali w trójkę - Shinju, Conn i Kaori. Najprawdopodobniej nie powinni puszczać jej samej po tym co się stało, ale chyba nikt się nad tym głębiej nie zastanowił. Te dni, które spędzili w stresie, martwiąc się o życie Sam, najwyraźniej negatywnie odbiły się na ich zdolności logicznego myślenia.
- Stres... - przez umysł Shinju przemknęła pewna myśl. Zdecydowanie potrzeba im wszystkim porządnego odpoczynku z dala od problemów i  trosk. Odpoczynku w jakiś ciepłym słonecznym miejscu, gdzie będą mogli się obijać całe dnie. Zdecydowanym ruchem odstawiła talerz z ciastem na stół.
- Tak się zastanawiam... - zaczęła. - Conn, jak się byś zapatrywał na wakacje w celu podratowania psychiki po tym wszystkim?


Goodbye

Offline

 

#201 2013-03-07 12:30:18

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Connor

Rudowłosy, po tym jak jego córka wyszła, pogrążył się w rozmyślaniach. Stwierdził, że gdyby miał choć trochę rozumu w głowie, to całe zamieszanie wcale nie musiałoby się zdarzyć. A w ten sposób tylko wszystkich niepotrzebnie naraził i zdenerwował, tym swoim beztroskim zachowaniem i nieumiejętnością przewidzenia do czego może doprowadzić jedna głupia rzecz.
Gdy usłyszał Shinju, odwrócił wzrok w jej kierunku i spojrzał na nią, uśmiechając się kwaśno.
- Nie, że mam coś przeciwko odpoczynkowi, ale moja psychika już jest nie do odratowania. Wybacz - dodał, wyraźnie ironizując. Czasami śmiał się z siebie samego, to w końcu była jedyna metoda, aby nie zwariować do końca. Nie można przecież być wiecznie poważnym i dumnym - trzeba czasami zakpić ze swojej osoby, by rozładować ciężką atmosferę.

Offline

 

#202 2013-03-09 23:08:33

Shady Eyes

Zua Wiedźma

11907823
Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 1989
Punktów :   
Wiek: 11100
WWW

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Shinju

Uśmiechnęła się szeroko, gdy usłyszała odpowiedzi Connora. Spodziewała się czegoś takiego po nim - taka ironiczna riposta bardzo do niego pasowała. Shinju lubiła ten dystans jaki Connor miał w stosunku do siebie i swojej choroby.
Shinju wstała z kanapy i przycupnęła na podłokietniku fotela, na którym siedział Connor.
- Oj... Nie bądź taki... - zmierzwiła mu włosy. - Nie chcesz pojechać na rodzinne wakacje? Przy odrobinie szczęścia udało by mi się złapać moją załogę i moglibyśmy spędzić przyjemnie czas łupiąc statki a w przerwach opalając się na plaży. - rozmarzyła się lekko, bo tak kiedyś spędzała wakacje z ojcem, gdy była mała.


Goodbye

Offline

 

#203 2013-03-10 14:56:26

 Shizuki

Najbardziej roztargniona osoba ever.

Zarejestrowany: 2010-11-02
Posty: 627
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Norie

- Nie... - powiedziała spuszczając głowę - Tenzin nie żyje. Hiroya odszedł dawno temu, nie wiem gdzie jest teraz. A Ichigo... Ichigo pewnie nie chce mnie więcej widzieć na oczy... - Gdy mówiła po policzkach spłynęły jej strużki łez. Zasłużyła na nienawiść Ichigo. Zabiła ich dziecko, ich drogie, nienarodzone dziecko, na które tak się cieszyli i które tak bardzo kochali. Norie przez ten cały czas obserwowała w wyobraźni jak ich dzieciątko dorasta, jak stawia pierwsze kroki. Teraz miałoby trzy latka. Niestety, jego matka była tak okrutna i samolubna, że postawiła swój głód narkotykowy ponad jego życie. Norie skuliła się i zaniosła się pełnym bólu płaczem.


It's immortality, my darlings.

Offline

 

#204 2013-03-10 21:15:48

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Sam

Gdy zauważyła, że Norie płacze, zaczęła ocierać łzy rękawem swojej koszuli i uśmiechnęła się do niej czule, przeczesując jej włosy dłonią. Obie nieźle nabroiły w swoim życiu, ale w końcu trzeba było się pozbierać, ruszyć dalej i co najważniejsze, a jednocześnie najbardziej trudne - przebaczyć sobie.
Objęła przyjaciółkę mocno, pozwalając, aby Norie mogła się wypłakać i wylać te wszystkie łzy, na które dotychczas nie mogła sobie pozwolić. Tym razem to Sam musiała być tą silną i otoczyć ją opieką, która z powodu tych traumatycznych wydarzeń na pewno by się jej przydała.
- Wcale tak nie jest... Ichigo był bardzo smutny, ale cię nie nienawidził... On cię kochał, Norie. I nadal kocha - powiedziała Sam, po czym dodała ciszej, do siebie: - Ja zresztą też...
W powietrzu zawisła dziwna cisza, zdecydowanie niespotykana. Sam nie należała do najcichszych osób i obojętnie, co by nie robiła, hałas był przy tym obecny zawsze. Tym razem jednak dziewczyna wpatrywała się w oczy koleżanki, nie mogąc odwrócić od niej wzroku.
- Przepraszam, Noriko... Powinnam była zostać przy tobie, a nie próbować ze sobą skończyć - dodała. Dopiero po tym, co powiedziała, zdała sobie sprawę, że z jej ust wymknęło się o kilka słów za dużo. Klepnęła się w czoło, nie mogąc wyjść z "podziwu" dla własnej głupoty.

Connor

Zaśmiał się, gdy usłyszał wzmiankę o łupieniu statków w czasie wakacji. Była to dosyć nietypowa forma spędzania wolnego czasu. On raczej preferował inne - chodził na różne przyjęcia, potańcówki, czasami siedział w pokoju i czytał książkę, a czasami po prostu wychodził z Sam na miasto, by tam zjeść kolację i przegadać cały wieczór o ważnych lub mniej ważnych sprawach.
- To się nazywa aktywny wypoczynek. - Connor uśmiechnął się ironicznie. W sumie to miał raczej inną wizję tych wakacji - chciał przede wszystkim odpocząć od zgiełku i harmidru - ale czemu nie miałby sprawić przyjemności Shinju? Stwierdził, że jemu jeszcze starczy czasu na spokojny odpoczynek, a skoro towarzystwo chciało się wyszaleć, to on nie miał nic przeciwko temu.
- Skoro rodzinne to wypadałoby zapytać Sam, co o tym sądzi. Choć nie wydaje mi się, żeby była specjalnie zainteresowana łupieniem statków - jej wymarzone wakacje to picie i wciąganie wszystkiego, co sproszkowane. Przy czym nie mam tutaj na myśli mąki - powiedział, po czym westchnął.
Nie podobały mu się nawyki córki. Wiedziała, gdzie już raz zaprowadziły ją narkotyki i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli straci czujność, to zaprowadzą ją znacznie dalej - do grobu.

Offline

 

#205 2013-03-22 00:37:12

Shady Eyes

Zua Wiedźma

11907823
Zarejestrowany: 2009-06-05
Posty: 1989
Punktów :   
Wiek: 11100
WWW

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Shinju

Było widać, że Connor raczej nie jest w stu procentach przekonany do takiego spędzania wolnego czasu jaki ona miała na myśli. Był co najwyżej lekko rozbawiony, ale to raczej nie było wrażenie jakie Shinju chciała na nim zrobić. No, ale nie każdy musiał się z każdym we wszystkim zgadzać, bo przecież byłoby wtedy straszliwie nudno.
- Miałam parę razy Sam zaokrętowaną u mnie na statku i mogę cię zapewnić, że całkiem kompetentny z niej pirat - kiwnęła parę razy głową. - A jak zechce to pewnie się by znalazło trochę czasu na picie. Bo wciąganie odpadam, mamy tylko mąkę na składzie - dodała i roześmiała się. Shinju dobrze sobie zdawała sprawę ze specyficznych upodobań Sam, ale w sumie jej to nie przeszkadzało. Mimo wszystko była z niej dobra przyjaciółka.

Ostatnio edytowany przez Shady Eyes (2013-03-22 00:43:18)


Goodbye

Offline

 

#206 2013-03-26 20:02:36

 Shizuki

Najbardziej roztargniona osoba ever.

Zarejestrowany: 2010-11-02
Posty: 627
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Norie

Dziewczyna nadal gorzko łkała. - Ja... ja je zabiłam... a potem odeszłam... to wszystko moja wina... powinien mnie nienawidzieć... zasłużyłam na to... - Łzy płynęły po jej policzkach niepowstrzymanym strumieniem. Chciała, żeby Ichigo jej nienawidził. Odpokutowałaby za te wszystkie krzywdy, które wyrządziła jemu, Sam i wszystkim swoim bliskim. Powinna zosta sama - nie zasługiwała już na niczyją miłość i zaufanie. Zraniła zbyt wiele ludzi, bo mogła teraz spokojnie i szczęśliwie żyć dalej.


It's immortality, my darlings.

Offline

 

#207 2013-03-28 20:36:30

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Sam

Nadal nie wypuszczała Norie z ramion, pozwalając, aby koszula stawała się co raz bardziej mokra od słonych łez przyjaciółki. Było jej smutno z jej powodu - przeżyła tyle w swoim krótkim życiu, że Sam - choć to nie zdarzało się często - krajało się serce z powodu słów, które wypowiadała blondynka.
Zaczęła przesuwać palcami po włosach, chcąc tym gestem okazać swoje wsparcie. Doskonale wiedziała, jak wielkie poczucie winy można mieć z powodu jednego głupiego uczynku, który popełniło się nie do końca świadomie.
- Ci... - Przyłożyła palec do ust Norie. - Nie zasługiwałaś i nie zasługujesz. Jesteś dobrą osobą... Jesteś dobrą osobą, która wpadła w niewłaściwe towarzystwo... - Dłoń przesunęła się z włosów na plecy, gładząc je delikatnym ruchem.
- Tak bardzo chcę dotykać ich co dnia... - pomyślała, nadaremno usiłując wybić sobie tę myśl z głowy. Była przecież w związku z Toshiro i nie mogła go zdradzić tylko dlatego, że jej dawno niewidziana znajoma pojawiła się niedaleko i skrywane przed samą sobą i światem. uczucia nagle odżyły. Tak nie wolno, ta myśl przebiegła przez jej głowę.
- Zostań ze mną, dobrze? Już nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić... - zapewniła Sam, zsuwając rękę co raz niżej po plecach Norie. - Zaopiekuję się tobą. Będę o ciebie dbać. Pomogę ci we wszystkim. Będę cię bronić przed tymi s*kinsynami - urwała nagle.
Wsunęła dłoń pod koszulę Norie i zbliżyła swoją twarz niebezpiecznie blisko jej twarzy.
- A przede wszystkim - nie pozwolę ci znowu odejść bez pożegnania.

Offline

 

#208 2013-03-28 20:50:10

 Shizuki

Najbardziej roztargniona osoba ever.

Zarejestrowany: 2010-11-02
Posty: 627
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Norie

Jej szloch zaczynał powoli cichnąć. Zaczęła oddychać miarowo i spokojnie, a jej serce zaczęło bić normalnym rytmem.
- Nie odejdę. Już nigdy... nigdy cię nie zostawię... - Przytuliła się do niej. Kochała ją. Kochała całym sercem. Nie wiedziała już, czy jako przyjaciółkę, czy jako dziewczynę, ale to już nie miało znaczenia. Sam znowu była koło niej i nie mogła pozwolić, by rozłączyły się po raz kolejny.
Przybliżyła się i pocałowała ją jeszcze raz. Uczucia rozbłysły w jej umyśle niczym kolorowe fajerwerki, a serce zaczęło znowu bić jak oszalałe. Brakowało jej tchu, ale nie chciała, by ten pocałunek się kończył. Wiele czasu minęło. Zbyt wiele.


It's immortality, my darlings.

Offline

 

#209 2013-03-28 21:57:33

Shay

Avatar

37075627
Call me!
Zarejestrowany: 2010-03-14
Posty: 2648
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Sam

Przyciągnęła ją do siebie, nie zważając na fakt, że właśnie w tej chwili postępuje bardzo niewłaściwie. Namiętność i żądze, dotychczas skrywane w podświadomości, wydostały się na powierzchnię i skutecznie przysłoniły rozsądek.
Norie od zawsze ją pociągała. Gdziekolwiek się pojawiała, ze swoimi włosami w kolorze pszenicy i zielonymi oczyma, sprawiała, że Sam po prostu traciła głowę. Czarnowłosa zawsze chciała się kierować rozumem i nie dać się zwieść tak mało racjonalnemu uczuciu jak miłość, ale tym razem się nie udało.
Odwzajemniła pocałunek i zaczęła odpinać guziki koszuli przyjaciółki, uśmiechając się przy tym zawadiacko.
Doskonale wiedziała, że będzie tego żałować i że nie powinna się angażować w takie rzeczy, zwłaszcza, że już ma kogoś. Ale w tej chwili wszystko inne wydawało się mniej istotne od Norie i jej pocałunków.
Zdjęła z niej koszulę i wzięła ją w ramiona. Wiedziała, że szopa to nie jest odpowiednie miejsce na żadne schadzki i tym podobne rzeczy, ale nie będzie przecież jej niosła do domu.
Zepchnęła z biurka, które znajdowało się w szopie wszystkie rzeczy, które tam leżały. Spadły one z hukiem na podłogę, ale dziewczyna się tym nie przejęła. Miała teraz inne rzeczy na głowie. Posadziła Norie na biurku, pozwalając, aby ta oplotła nogami jej ciało. Nie przerywała pocałunków, pomimo tego, że powinna się od czegoś takiego powstrzymać. Ona jednak nie słuchała głosu rozsądku, a już na pewno nie w takich sytuacjach.
- Umm... - wymruczała do ucha "przyjaciółki" Sam. - Czemu nie robiłam tego wcześniej... - dodała, wplatając palce w jej złote włosy.

Offline

 

#210 2013-03-29 09:52:12

 Shizuki

Najbardziej roztargniona osoba ever.

Zarejestrowany: 2010-11-02
Posty: 627
Punktów :   

Re: Rezydencja rodziny Tsuei

Norie

Jej ciało drżało całe, jednak nie zamierzała przestawać. Podniecenie, które w tej chwili odczuwała, podsycane przez namiętne pocałunki Sam jej na to nie pozwalało. Zresztą, po co miałaby teraz to zatrzymywać?
Dłonie Sam były chłodne, jednak dla Norie sprawiały wrażenie jak gdyby dotykała najmilszego jedwabiu. Pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne, zaczynało brakować jej tchu. Mimo to czuła się szczęśliwa. Sam była przy niej. I już nigdy nie odejdzie.

[tutaj dzieją się rzeczy zarezerwowane wyłącznie dla pełnoletnich użytkowników]


It's immortality, my darlings.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl