Spojrzała się na Kamikaze z lekkim uśmiechem i powiedziała.
- Domyśl się czemu mnie nie ma teraz w domu. To aż takie trudne? – Zaśmiała się patrzyła na całą walkę nic nie robią jakoś za specjalnie nie chciała się w to mieszać. Trochę zdziwiła się na słowa Styx’a. Niby oni mieli razem współpracować? Wydało jej się to trochę dziwne. Podeszła do niego.
- To wy niby razem współpracujecie? Co jeszcze robiłeś jak mnie nie było? – Uśmiechnęła się lekko w sumie za bardzo ją nie interesowało co on robił kiedy się rozstali, ale spytać zawsze można.
Offline
Gość
Toshiro
Uśmiechnął się i odwrócił się do niej przodem.
- To jest lepsze rozwiązanie niż wpakowanie Cię do więzienia. Nie miałbym serca Ci tego robić... Chociaż przemycałbym Ci wino. - Zaśmiał się i podał jej rękę, by ta za jej pomocą wstała. - Mortred na pewno uważał że to jest bardzo słuszna sprawa, bo chroni się stolice. Jednak jej los jest nieunikniony. Żołnierze księżniczki prawie nic nie robią, tak samo jak ona. A skoro walczy się po czyjejś stronie, wybiera się silniejszą, przynajmniej tak mi się wydaje. - Wzruszył ramionami.
- Jednak nie wiem czy się zgodzi żebyś do nas dołączyła. Bądź co bądź ale nieźle żeś go wyzywała. - Zaśmiał się pod nosem - Ale skoro przyjął tamtą dziewczynę, to może też przyjąć Ciebie, o ile na prawdę chcesz to zrobić. - Ostatnie zdanie powiedział po cichu. Nie miał nic przeciwko jej dołączeniu, ale, jak powiedział Styx - przyjaciele staną się wrogami. Te słowa były bardzo trafne.
Sam
Złapała dłoń Toshiro i podniosła się z ziemi... Otrzepała spodnie z kurzu i uśmiechnęła się lekko. Miała wprawdzie trochę krwi na zębie, toteż uśmiech wyglądał dość dziwnie.
- Tak, chcę to zrobić... - jej intencje były naprawdę szczere. Cóż, Shiro miał trochę racji, jeśli chodzi o wyklęcie Styxa. Ale cóż, Styx był dorosłym mężczyzną.
Co najwyżej się go przeprosi...
- Ekhem... Jaka dziewczyna? - spytała Sam z ciekawością malującą się w oczach.
Offline
Chłopak spojrzał na dwójkę, roześmiał się. Oni zrozumieli po której stronie stanąć. Szkoda Mortreda, Styx go zmiażdży... był idealista którego koniec był nieunikniony. Spojrzał na Dorme uśmiechając się do niej. Nie rozumiała istoty tego wspaniałego konfliktu.
- Ja? Tworzyłem przyszłość i mnożyłem bogactwo.... nadszedł czas chwały, czas wojny!- ponownie spojrzał na dwójkę.- Ale teraz zamiast się radować, wolałbym ujrzeć piękne widowisko jakim będzie śmierć Mortreda... Nie wiem jak ty, ale ja z chęcią to obejrzę- zaczął odchodzić od dziewczyny, w końcu nie mógł przegapić takiej bitwy!
Offline
Admez
Stała bezczynnie, przyglądając sie walce. Choć nie lubiła stać w miejscu, to ciekawość wzięła górę. Była po prostu ciekawa jak poradzi sobie chłopak. Musiała przyznać, że był całkiem niezły. Zaimponował jej.
- Ja jestem tą dziewczyną - odrzekła, podchodząc do dwójki.
"Znam Wayne'a. Jeśli on jest Batmanem to, ja jestem królem Anglii!"
- Two-Face
Offline
Gość
Toshiro
Spojrzał za siebie, z zamiarem pokazania tej dziewczyny. Nie zauważył jej, to też znów spojrzał na Sam.
- A taka jedna, nawoływała z dachu ludzi do buntu, a potem chciała do nas dołączyć - Wzruszył ramionami. - Tak myślę że... Muszę jej pilnować. - Powiedział. Zaczął się rozglądać. Podeszła do nich, więc też popatrzył na nią. Myślałem że ją zgubiłem! Najlepiej będzie gdy założę jej kaganiec i smycz. Założył ręce na biodra.
- Może byś tak przedstawiła, bo nie słyszałem jeszcze Twojego imienia. - Dmuchnął w kosmyk.
Admez
Uśmiechnęła się promiennie. Spojrzała na drugą dziewczynę. Wydawało jej się, że gdzieś ją już widziała. Czyżby była to ta z nad Laogai?
- Jestem Admez - przedstawiła się - Admez Kiro - dodała cicho.
- Ale ona chyba już mnie zna - rzekła, uśmiechając się niezbyt szczerze.
Ostatnio edytowany przez Ibuki (2010-11-23 22:49:17)
"Znam Wayne'a. Jeśli on jest Batmanem to, ja jestem królem Anglii!"
- Two-Face
Offline
Sam
- Panna Aspołeczna? Ach tak, miło poznać. - powiedziała dość szyderczym tonem. Cóż, Sam również nie była stworzona do kulturalnej wymiany zdań z innymi ludźmi... Albo rodzice już założyli z góry, że nie potrzebne są jej znajomości.
Cóż, z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach. Właśnie takiego zdania była dziewczyna.
Pogładziła swoje i tak krótkie włosy, które sprawiały, że wyglądała jak chłopak. Najwidoczniej nie przeszkadzało to jej nowym znajomym.
- To co robimy? Jakoś nudno tutaj się porobiło. - powiedziała i włożyła ręce w kieszenie spodni. No tak, wszyscy gdzieś pędzili jak stado baranów. Aby przed siebie...
Zaczepiła jakiegoś człowieka, który biegł również w bliżej nieokreślonym kierunku.
- Gdzie tak biegniesz, młodzieniaszku? - spytała z obojętnym wyrazem twarzy. Wyglądała tak jakby w ogóle ją to nie interesowało.
- Jakiś chłopak walczy z samym Styxem! Pewnie go pokona, dzieci mówiły, że się przyglądały i mag ognia jest bardzo silny. To może być nasz wybawca! - najwyraźniej człowiek był nazbyt podekscytowany. Sam postanowiła zrujnować ten cały entuzjazm.
- Jeszcze w tym dniu Twój wybawca zginie. - dodała po chwili, a człowiek nieporuszony tymi słowami, ruszył pędem w stronę jeziora Laogai.
- Naiwny idealiści. Jeszcze mało brakuje, a będą nosić Mortreda na rękach... - mruknęła. Stanęła z powrotem na swoim miejscu.
Offline
Uśmiechnęła się lekko i podbiegła do Kamikaze.
- A ty naprawdę myślisz, że Mortred zginie? Bo wiesz jeśli nie ma szans to czy nie lepiej nie byłoby no nie wiem mu pomóc? A i wiesz chciałam Cie jeszcze zapytać czy to co się stało przed naszym rozstaniem jest no wiesz aktualne? (Off: Lepszego pytania nie mogła zadać! xD) Zarumieniła się lekko. I poczuła się trochę dziwnie. Sama nie wiedziała czemu zadała takie pytanie chyba zaczynało jej na nim zależeć.
Offline
Styx wrócił do miasta po drodze odzyskał nieco sił. Zaskoczył go jednak widok Sam i Toshiro którzy najzwyczajniej w świecie sobie stali.
- Toshio możesz mi wytłumaczyć co się tu dzieje? Obyś potrafił dobrze to wyjaśnić.- Styx był nieco zaniepokojony obawiał się że jego uczeń mógł go zdradzić, a on sam był dość osłabiony by walczyć ze wszystkimi. Jednak nie dał po sobie poznać tego niepokoju.
- Kamikaze chyba teraz pora się rozliczyć.- Zwrócił się do swojego dawnego kompana dając znak aby wóz ze zrabowanymi skarbami podjechał.
- Proszę jest tego więcej niż się umawialiśmy tylko dlatego że cenie twój profesjonalizm. Wóz jest twój nie powinieneś mieć problemów z opuszczeniem miasta.- Powiedział Styx. Teraz pozostała kwestia wyjaśnień jego ucznia na temat sytuacji jaka zaistniała.
Offline
Ponownie się roześmiał.
- Och Dorme tyle nie wiesz o tym świecie, Mortred jest idealistą..... który zostanie zgładzony... Nie ma szans ze Styxem, poza tym to nie moje zlecenie.- Słysząc pytanie dziewczyny chwycił dłonią twarz dziewczyny jednak usłyszał kroki swojego zleceniodawcy, gwałtownie się obrócił.- Poczekaj- powiedział do dziewczyny podchodząc w stronę wozu. Nareszcie! Złoto jest jego.
- Ha! Niech ci bogowie błogosławią! Starczy na podział i zostanie jeszcze więcej!- śmiał się uradowany, jednakże po chwili przestał.- Tylko interesuje mnie jedno.... czy go zgładziłeś?
Offline
Gość
Toshiro
Tak, pokona, jasne. Styx nie jest taki słaby, debilu! - Przeszło mu przez myśli, gdy usłyszał słowa tego mężczyzny.
Obrócił się w stronę Styx'a.
- Otóż zaistniała pewna sytuacja.. Mianowicie, Sam PRZEGRAŁA - uśmiechnął się szyderczo podkreślając słowo - I chce do nas dołączyć. Ja oczywiście nie mam nic przeciwko temu. Jednak moje słowa pewnie nic nie znaczą. Tak czy inaczej... - Zrobił krok w tył i spojrzał na dziewczynę. Sama powinna sobie załatwić dołączenie do armii.
- Póki co służyłeś mi wiernie Toshiro i dlatego przychylę się do twojej prośby. Jednak będziesz za nią odpowiedzialny jeśli wywinie jakiś numer ty za to odpowiesz. Mam nadzieję że rozumiesz?- Powiedział Styx i odwrócił się do Kamikaze.
- Nie zabiłem go jeszcze nie teraz. Wypływa do Wrzącej Skały gdzie się nim zajmą, a właśnie Sam. Nie chcesz pożegnać swojego przyjaciela póki jest na to okazja czeka w porcie.- Styx odwrócił się do wszystkich plecami.
- Czy jest coś o czym muszę wiedzieć?- Spytał wiedząc że zostało już tylko zdobycie pałacu.
Offline
Gość
Toshiro
- Tak, rozumiem. - Skinął głową. Mortred przegrał... Miał małą nadzieje że to zajmie trochę dłużej. Miał małą nadzieje, że czerwonowłosy wygra. W końcu słaby nie jest. Umie wywołać błyskawice i tak dalej...
Stał w ciszy, cały czas rozmyślając nad Mortred'em i co on teraz zrobi. Z wrzącej skały nie da się łatwo uciec - ta cała gorąca woda, tyle strażników.
Ale ze mnie zdradziecka świnia...
Admez
Dziewczyna spojrzała na chłopaka. Na jego twarzy widać było wątpliwości. Sama nie była pewna, czy sama ich nie ma. Nie miała pojęcia, czy też dobrze zrobiła.
(Off: Czas na powtórkę z rozrywki. xD)
"Oj, Admez, Admez. Wciąż jesteś moja marionetką. Słodką, małą, bezbronną laleczką. Wciąż robisz to czego pragnę. Myślisz, że ten twój nowy "mistrz" nie jest taki sam. Kiedy przestaniecie być mu potrzebni, zabije was. Haha!" - Wzdrygnęła się.
W jej głowie znów rozbrzmiał ten sam głos i diabelski śmiech. Poczuła się jak dziecko. Dziecko, które nic nie może zrobić. Zakręciło się jej w głowie. No nie znowu - pomyślała. Dziewczyna znów straciła przytomność. W jej wyobraźni pojawiło się białe światło. Czyżbym umarła?
- Nie Admez. Jeszcze żyjesz - usłyszała czyjś głos, swój głos, tyle że nieco młodszy. Spojrzała na dziewczynkę...
Ostatnio edytowany przez Ibuki (2010-11-24 16:53:06)
"Znam Wayne'a. Jeśli on jest Batmanem to, ja jestem królem Anglii!"
- Two-Face
Offline