Avatar - Legenda Aanga

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2010-04-24 18:32:09

 Black Heart

Założyciel

16217684
Zarejestrowany: 2009-06-04
Posty: 193
Punktów :   
Zainteresowania: Pisanie opowiadań , oglądanie
Żywioł: Ogień
Wiek: 21
WWW

Moje opowiadanie k0nkursowe Zuko

MAGICZNY ŚWIAT.



Po III wojnie światowej ludzka cywilizacja zniżyła się do czasów średniowiecza. Wszyscy ludzie podzielili kontynenty na krainy, w których się osiedlili. Nadali im nazwy odpowiadające czterem żywiołom. W niedługim czasie po tym zaczęli odkrywać w sobie niezwykłe zdolności. W rodzinie Magów Ognia urodził się syn, który miał przejąć władzę w klanie. Miał na imię Dan. Kiedy ukończył szkolenie w Akademii Magii Ognia miał, według tradycji, wyruszyć w podróż, żeby doskonalić swoje umiejętności. Pierwszym miejscem, które postanowił odwiedzić, było Królestwo Ziemi. Granica między tymi lądami przebiegała wzdłuż terenów, które od początku istnienia tych państw były sporne. Przekroczywszy granice znalazł się w wielkich lasach. Kiedy szedł wzdłuż drzew usłyszał świst strzały, która przebiła mu rękę. Przeklinając, próbował wyciągnąć grot strzały z ramienia. Usłyszał, że w jego stronę ktoś idzie. Zobaczył łuczniczkę z Krainy Ziemi. "To już koniec" pomyślał "Łucznik z krainy ziemi nie wróży nic dobrego", ale się pomylił. Podbiegła do niego i powiedziała:
- Przepraszam cię. Myślałam, że tam się czai jakieś zwierzę.
- To nie oznacza, że można strzelać, gdzie popadnie.
- Chciałam cię przeprosić, ale jak tak zamierzasz mnie traktować, to dobrze.
- Może byś pomogła mi z tą strzałą?
Gdy chciała wyciągnąć grot  z ręki, to udało jej się tylko oderwać trzon strzały, reszta została w ciele Dana. Zaprowadziła go po kryjomu do swojego domu i gdy się położył na łożu poszła po lekarza.
Gdy medyk dowiedział się, że chowa w swoim domu Maga Ognia powiedział:
- Mogę mu pomóc, ale wiesz, że ciebie mogą za to wygnać, jeżeli dowiedzą się, że on tu jest.
- Wiem o tym, ale to nie będzie dla mnie chlubą, jeżeli on umrze z mojego powodu.
- Dobrze. Pomogę mu.
Po ciężkiej operacji usunął mu grot, który utkwił w ciele Dana. Ranny miał wskazane odpoczywać. W końcu usłyszał , że ona ma na imię Akane i ukończyła Akademię Łuczników. Zaczął ją kochać, pomimo wcześniejszego niefortunnego zdarzenia w lesie. Po kilku dniach, kiedy rana się goiła, a oni siedzieli razem, pochylił się koło jej głowy, powiedział:
- Kocham ciebie całym sercem.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedziała - tyle, że jestem elfką.
- To nic.
Pocałował ją delikatnie w szyję.
Chciał już wyruszyć w dalszą drogę. Ubrał pelerynę , a przy wyjściu z wioski czekała już Akane, która stwierdziła:
- Chyba nie chciałeś odejść bez pożegnania. A poza tym chcę ci towarzyszyć w twojej podróży.
- Skoro chcesz narażać swoje życie, to niech tak będzie.
Kiedy szli przez lasy do portu nadmorskiego w miastecku Sining, nagle pojawili się z ukrycia agenci z Narodu Ognia. Chcąc, nie chcąc, musiał stoczyć z nimi walkę. Był to jakby pierwszy test jego dotychczasowych umiejętności. Chociaż się starał, tylko szczęśliwie z nimi wygrał. Jeden z jeszcze żyjących agentów chciał uciec, ale Dan chwycił go i się spytał:
- Co wy tu robicie?
- Mamy rozkaz zabić ciebie.
- Z jakiego powodu?
- Wielki Władca Ognia, pod naciskiem twojego brata, postanowił podbić cały świat i ty mu w tym przeszkadzasz.
- Więc idź i przekaż tę wiadomość "Nie zamierzam dać się zabić. Lecz jeśli mój brat chce się zmierzyć, to niech sam się pojawi.".

Wyruszył wraz z Akane dalej, ale po drodze wstąpili do jednej z wiosek, żeby uzupełnić zapasy na dalszą podróż. Zobaczyli dom wróżbity i weszli do środka. Ujrzeli starca, który odezwał się do nich:
- Domyślam się, że chcecie otrzymać informację na temat swojej przyszłości i jakie będzie wasze przeznaczenie.
- Przed nami jeszcze daleka droga, więc to może nam się przydać - powiedział Dan.
- Ja pierwsza pójdę, dobrze? - zaproponowała Akane.
- Dobrze, poczekam tutaj.
Po kwadransie wyszła.
- Co ci powiedział? - z niecierpliwością spytał  Dan.
- Powiedział, że w niedalekiej przyszłości pomogę pewnemu magowi w obaleniu hegemonii Władcy Ognia, który będzie despotycznie rządził trzema krainami. Poza tym niedługo powstanie piąta kraina, która będzie najważniejszym sojusznikiem w walce przeciwko Narodowi Ognia i będzie posiadała potężną armię, która mi i temu magowi pomoże.
- Rozumiem, teraz ja tam pójdę.
Wszedł do małego pokoiku. Wróżbita od razu powiedział:
- Znam twoje przeznaczenie. Jesteś magiem, który będzie musiał powstrzymać Władcę Ognia i naprawić zachwianą równowagę w świecie magicznym. Musisz także pokonać swojego brata bliźniaka, który zszarga twoją reputację. Przygotuj się też na porażkę, ponieważ on ciebie pokona i zostaniesz uznany za martwego. Powstaniesz wraz ze wsparciem z Krainy Ciemności i zniszczysz ich rządy pełne nienawiści.
Wyszedł z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony odczuwał dumę, z drugiej strach przed starciem. Widziała to Akane i zapytała:
- A jak tam twoja przepowiednia?
- Mam ratować świat.
Gdy szli na okręt Kraju Ziemi, napadli na nich tym razem Magowie Ognia. Akane napięła cięciwę swojego łuku i zaczęła w nich strzelać. Jednak  jej wysiłki poszły na marne. W końcu nie wytrzymała i uderzyła nogą w ziemię. Piasek zaczął się poruszać w kotłującym wirze i wciągnął tamtych pod ziemię.
- Co to było? - spytał zdumiony i zaskoczony Dan.
- Piaskowa trumna. Ukrywam swoje magiczne moce.
Dotarli szybko na okręt i już wkrótce płynęli do Krainy Wody. Podczas podróży Dan próbował odpowiedzieć na najważniejsze pytania: "Dlaczego próbują mnie zabić" , "Co by było, gdybym urodził się w innym narodzie". Jego rozmyślania przerwała Akane, która weszła do kajuty. Pospiesznie podeszła do niego i się przytuliła.
- Dan, bardzo ciebie kocham.
- Ja ciebie też.
Pocałował ją delikatnie w usta. Kiedy dopłynęli do Krainy Wody zaczął się uczyć technik związanych z żywiołem ziemi. Wtedy nie musieli się martwić atakami ze strony Narodu Ognia. Jednak, żeby nie mieć kłopotów, ukrywali się przed otoczeniem. Po nauczeniu się panowania nad żywiołem, udali się na poszukiwania Maga Wody, który by go uczył umiejętności z zakresu magii wody. Kiedy w miasteczku przechodzili obok jednego ze straganów, usłyszeli rozmowę:
    Władca ma rację. Kraina Ciemności jest najlepszym sojusznikiem.
    Ich magia przewyższa wszystkie inne.
    Z takimi najlepiej zawrzeć sojusz.
    Zgadza się
Tak więc spełniły się słowa przepowiedni na temat nowej krainy. Jednakże nie mieli wytchnienia, ponieważ ktoś odkrył, że Dan jest Magiem Ognia. Służby bezpieczeństwa Królestwa Ziemi wtrąciły go wraz z Akane do więzienia w zamku, który był stolicą prowincji. Kiedy siedzieli zamknięci w więzieniu, przyszedł strażnik więzienny i wyciągnął młodzieńca do gabinetu przesłuchań. Przesłuchujący gubernator prowincji, od razu przeszedł do rzeczy:
    Co tutaj robi Mag Ognia w czasach, kiedy w każdy dzień może wybuchnąć wojna?
    Po prostu się uczę – odpowiedział jeniec.
    Kłamiesz. Jesteś szpiegiem Narodu Ognia. Skoro nie chcesz mówić po dobroci, to będzie przymusem.
Zaciągnięto go siłą do sali tortur, gdzie kaci zaczęli się nad nim znęcać. Kopali i bili go po twarzy i całym ciele, tak, że Dan odczuwał ból w każdym fragmencie ciała. Po wszystkim nie pamiętał co było dalej, oprócz tego, że go wzięto z powrotem do sali przesłuchań. Nadal zaprzeczał, że był szpiegiem Narodu Ognia. W końcu, po ponad tygodniu tortur, zrezygnowani po bezsilnych próbach wyciągnięcia z niego informacji, nie wiedzieć czemu, wypuścili go z więzienia. Teraz musiał  wyleczyć wszystkie rany. Po ponad dwóch dniach wyruszył wraz z Akane, żeby odnaleźć w końcu nauczyciela Magii Wody. Dowiedzieli się, że mistrz  nie uczy indywidualnie, więc musiał się zapisać na Akademię, trudno dostępną dla obcokrajowców. W międzyczasie, podczas nauki sztuk walki związanych z żywiołem wody, uczył się strategii wojennej i władania bronią białą. Przeczuwał, że może mu się to przydać. Naród Ognia, widząc jego daleki rozwój magiczny, próbował zachęcić Władcę Ognia, żeby przeciągnąć jak najszybciej Dana na ich stronę. Kiedy w nocy spał, przez sen usłyszał,  że ktoś wszedł do jego pokoju. Otworzył oczy i  rozglądał się po ciemnym pokoju.
    Czy to na pewno on? - spytał jeden z nich.
     Przecież dostaliśmy dokładne dane o jego miejscu pobytu – odpowiedział drugi.
    To zabieramy go ze sobą.
    Wątpię czy wam się to uda. - powiedział Dan i zapalił światło.
Tak, jak podejrzewał, byli to wojownicy z Narodu Ognia. Nie wiedział, jak im się udało dostać na terytorium Królestwa Wody. Zaczął z nimi walczyć, ale wchodziło ich coraz więcej. Dan już wiedział, że z nimi nie wygra, więc zapytał:
    O co wam chodzi? Chcecie mnie zabić?
    Nie – odpowiedział krótko jeden z nich. - mamy ciebie zaprowadzić do władcy Narodu Ognia.
    To dlaczego mnie atakujecie, kiedy śpię, zamiast  mi to powiedzieć prosto w twarz.
    Po prostu uchodzisz za potężnego maga więc obawialiśmy się twojej reakcji.
    Dobrze, wyruszę z wami do Władcy Ognia.
Pod eskortą wojowników został doprowadzony do statku, którym odpłynęli w stronę ziem Narodu Ognia z Królestwa Wody. W drodze zasnął. Kiedy się obudził, był w swoim łożu. Nie mógł w to uwierzyć, że po ponad pół roku podróży wrócił do domu. Kiedy schodził na dół, zobaczyli go rodzice.
      Masz się zgłosić do Władcy Ognia – powiedział mu ojciec
    Chcąc nie chcąc, udał się do pałacu władcy. W wejściu zatrzymał go strażnik i zapytał:
     Kim jesteś?
-  Dan, Mag Ognia, syn przywódcy klanu magów.
    Możesz wejść.
Wiedział, którędy miał iść do komnaty tronowej. Od razu zauważył władcę. Był to dość sędziwy Mag Ognia, który od ponad dwudziestu lat rządził sprawnie rozwijającym się krajem. Dan przeszedł do rzeczy:
    O co chodzi władco?
    Mam dla ciebie pewną propozycję. Śledziliśmy każdy twój krok. Wiemy, że jesteś dobrym strategiem i uczyłeś się podstaw magii ziemi i wody. Tak więc mógłbyś zostać moim głównym generałem i strategiem. Pomyśl, twoi rodzice byliby z ciebie dumni, że służysz swojej ojczyźnie.
    Mam służyć ojczyźnie, która wywoła wojnę na niewyobrażalną skalę?
    Wojna tylko wtedy wybuchnie, gdy Kraj Ziemi nie zgodzi się zawrzeć ugody.
    W sprawie spornych ziem?
    Zgadza się. Moja córka wyruszy jako dyplomatka do Krainy Ziemi. I ty masz ją chronić.
    Jak rozkażesz władco – zakończył Dan.
Wrócił do domu i od razu poszedł spać. Jednak w natłoku myśli trudno mu było chociaż trochę się zdrzemnąć. Dopiero po przemyśleniu wszystkiego zasnął około drugiej w nocy. Wstał, jak zawsze o piątej nad ranem i wyszedł poćwiczyć, kiedy usłyszał w oknie czyjeś głosy. Zaczaił się na podwórku i podsłuchał rozmowę:
     Księżniczko, dlaczego nie chcesz wziąć więcej strażników?
     Co, nie wierzysz w umiejętności maga, który ma mnie chronić?
     Słyszałem wiele rzeczy o jego umiejętnościach, ale zastanów się czy nie warto wziąć chociaż jeszcze dziesięciu wojowników.
     Niech będzie, ale będą musieli zostać, gdy pójdę debatować z Władcą Ziemi nasze warunki. Dodatkowo przy granicach ma się ustawić cały batalion Magów Ognia. Gdy mag wystrzeli kulę ognia mają bezzwłocznie zaatakować.
     Stanie się tak jak rozkażesz.
    A teraz pójdźcie po maga. Już pora odjazdu.
Szybko pobiegł do domu i przygotowywał się do wyjazdu. Wyszedł na dwór , a wtedy od razu podeszli do niego strażnicy królewscy i powiedzieli:
     Księżniczka chce się z tobą widzieć przed wyjazdem.
Wszedł do powozu i zobaczył księżniczkę. Miała długie czarne włosy i tego samego koloru oczy. Stanowczym tonem powiedziała:
     Będziesz mi towarzyszył przez cały czas. Zapamiętaj, jeżeli władca Kraju Ziemi odrzuci nasze warunki, masz wystrzelić w górę kulę ognia, która będzie sygnałem do ataku dla naszego oddziału. Rozumiesz?
     Tak.
Wyruszyli w drogę. Gdy przekraczali granicę Dan wyciągnął miecz.
     O co chodzi? - spytała księżniczka.
     Cicho. Nie słyszysz? - odpowiedział – ktoś się zbliża.
Jego przeczucia się spełniły. Podeszło dwudziestu Magów Ziemi, a eskorta księżniczki szykowała się do konfrontacji. Jednak wbrew wszelkim oczekiwaniom jeden z Magów Ziemi powiedział:
     Księżniczko Sayori, prosimy z nami. Król oczekiwał twojego przybycia.
     Pójdę jedynie z moim strażnikiem – odpowiedziała.
     Dobrze. Niech najpierw odda broń.
      Mam jedynie miecz.- oznajmił Dan i podał go jednemu z magów.
     Teraz możecie pójść do króla. My mamy was tam odprowadzić.
W końcu dotarli do pałacu króla. Władca już tam na nich czekał i z zaciekawieniem rysującym się na jego twarzy zapytał:
     Co was do mnie sprowadza?
     Mój ojciec, władca Krainy Ognia chce rozwiązać problem spornych ziem. - odpowiedziała Sayori.
     Tak? I do czego doszedł?
     Stawia ultimatum. Albo te ziemie staną się częścią Kraju Ognia i zostanie podpisany pakt pokojowy, albo wybuchnie wojna.
     Nie zgadzam się. Tam się znajdują pełnoprawni obywatele Kraju Ziemi oraz żołnierze. Jaką mam gwarancję, że nic im się nie stanie?
     Żadną – powiedziała krótko Sayori.
     A więc to tak. Do lochu z nimi i ogłosić pełną mobilizację wojsk!
Dan nie używał mocy, jaką posiadał. Kiedy trafili do lochów, Sayori wyraźnie zdenerwowana powiedziała:
     Jesteś Magiem Ognia, a nie zamierzasz jej używać magii?
     Cicho. Oni nie mogą się o tym dowiedzieć. Od razu by mnie zabili . Z tej pozycji nasz oddział wojowników ognia łatwiej dostrzeże kulę. Teraz rozumiesz?
     Sprytny plan, ale żeby się sprawdził.
     Bez obaw, sprawdzi się.
Wtedy przyszli Magowie Ziemi, żeby wziąć ich na tortury i przygotować do publicznej egzekucji, co było wbrew wszelkim prawom międzynarodowym. Chcieli wziąć pierwszą Sayori, ale Dan zaprotestował. Jeden z nich powiedział:
     Skoro jesteś taki odważny, to pójdziesz pierwszy.
Przemocą zaciągnęli go do sali tortur, gdzie się nad nim znęcali. Gdy wrócił z powrotem do lochu upadł pod ścianą i usłyszał jej głos.
     Dziękuję, że nie dałeś im mnie wyprowadzić.
     Po prostu jesteś zbyt ważna w Narodzie Ognia, a poza tym chciałem zyskać czas, żebyśmy mogli uciec.
     Przecież ty jesteś synem władcy Klanu Magów.
     Nie mogłem pozwolić im ciebie skrzywdzić, bo to obiecałem twojemu ojcu, księżniczko.
     Po prostu mów mi Sayori.
     Dobrze. A teraz damy sygnał do ataku wojownikom. Dzięki temu wypalę dziurę w kratach, przez którą uciekniemy.
Skupił się na wyzwoleniu w sobie ognia i wystrzelił przez kraty kulę ognia. Żołnierze zauważyli ten znak i zaczęli szykować się do walki. W tym samym czasie pomógł Sayori wydostać się z lochu. Przy wyjściu powiedział:
     Idź na północ. Znajdziesz tam naszych żołnierzy.
     A co z tobą?
     Ja będę ciebie osłaniał, a potem dołączę.
Kiedy uciekała, zobaczyła, że Dan broni się przed naporem wojowników Kraju Ziemi, a gdy dotarła do obozu, krzyknęła:
     Musimy pomóc Danowi! On może niedługo zginąć!
     Gdzie on jest? - spytał  dowódca.
     Pod zamkiem. Uciekliśmy im z niewoli.
Gdy chcieli już wyruszyć zobaczyli, że w ciemności ktoś zbliża się do obozu. To był Dan, który zemdlał. Gdy się obudził, zobaczył nad sobą Sayori, która zadała pytanie:
     I co z tymi wszystkimi wojownikami?
     Pokonałem ich. - odpowiedział krótko – ale musimy dotrzeć do Władcy Ognia i przekazać mu, że z negocjacji nic nie wyszło.
     Zgadza się.
    Kiedy jechali powozem do stolicy, przytuliła się do niego i powiedziała:
     Dziękuję ci.
Prędko dotarli do stolicy, w której na spotkanie wyszedł im król. Od razu przeszedł do rzeczy:
     Widziałem kulę. Czyli wszystko stracone?
     Tak – odpowiedziała Sayori – do tego nas uwięzili.
     Naprawdę? Złamali prawo międzynarodowe.
     A najbardziej ucierpiał na tym Dan. Wzięli go na tortury.
      Kraj Ognia im się za to odwdzięczy. Zwołać armię i ogłosić powszechną mobilizację! Pora szykować się do wojny. A teraz jeśli możesz, to zostaw mnie na chwilę z Sayori.
     Oczywiście – odparł Dan
Odszedł na bok do czasu, gdy go nie poproszono, aby się na zbliżył, a wtedy król powiedział mu, żeby przyszedł jutro rano do zamku. Poszedł do domu rodziców, po niedługim czasie zasnął. Dopiero rano przypomniał sobie, że miał przyjść do króla. Wbiegł do sali tronowej.
     Wreszcie dotarłeś – powiedział na powitanie król – stań na balkonie.
Stanął na balkonie i zobaczył dotychczas zebrane siły zbrojne Narodu Ognia.
     Co o tym sądzisz? - zapytał władca.
     To jest cała armia? - tym razem spytał  zaintrygowany Dan.
     Ależ skąd. To jest mała garstka sił, które mogę zgromadzić na wojnę. Chodź do środka i powiedz mi czy takie ustawienie naszych sił da szybkie zwycięstwo nad armią Królestwa Ziemi.
Wszedł do królewskie komnaty i zobaczył wielką mapę świata, a na niej zaznaczone ustawienie poszczególnych oddziałów w czasie bitwy.
     Według mnie – zaczął Dan – to ustawienie być może przyniesie oczekiwane rozstrzygnięcie, ale z  ogromnymi stratami. Nasi żołnierze powinni zataczać wielkie kotły wokół nieprzyjacielskich oddziałów. Wtedy obrońcy Królestwa Ziemi się poddadzą.
     Dobry pomysł, ale nie tylko po to nalegałem, żebyś przyszedł. Chciałem cię uczynić wielkim wielkiego generałem i głównym strategiem.
     To dla mnie ogromne wyróżnienie, ale też zobowiązanie, mimo wszystko zgadzam się.
     A żebyś był mi jeszcze bliższy, to chciałbym, żebyś ożenił się z moją córką.
     Skoro ona tego chce, to niech tak się stanie.
     A teraz, skoro wybuchnie wojna, to zostawię ci w mieście 5 dywizji do twojej dyspozycji. Inny generał wyśle ci posłańca, jeżeli będzie potrzebował wsparcie.
     A co ty będziesz robił królu?
     Będę czuwał, żeby zebrano jak największą armię.
     Rozumiem.
     A teraz, skoro jesteś generałem, idź po swoją zbroję i broń.
Po odebraniu ekwipunku poszedł do domu i wszedł do swojej komnaty. Leżał na posłaniu, gdy usłyszał pukanie do drzwi i kobiecy głos:
     Czy zastałam Dana?
     Tak, wasza wysokość, jest u siebie.
     Dziękuję.
Po chwili usłyszał pukanie do drzwi i powiedział „Wejść”. Zobaczył w drzwiach Sayori.
     Co ciebie do mnie sprowadza? - spytał.
     Chciałam trochę z tobą pobyć. Stałeś mi się bliski.
     Podobno mamy wziąć ślub. Tak bynajmniej słyszałem od twojego ojca.
     Tak, to prawda.
     Wyobrażasz sobie ślub w tak młodym wieku?
     Nie do końca, ale to mój ojciec rządzi.
     Skoro on tak chce i ty, to nie pozostaje mi nic innego jak wyrazić zgodę.
Objął ją swymi silnymi ramionami. Potem wyszli razem. Następnego dnia w stolicy Narodu Ognia nie mówiono o niczym innym, tylko o ślubie księżniczki Narodu Ognia. Gdy z wyprawy po kraju wrócił król, od razu chciał widzieć Dana.
     Czy już ustaliliście kiedy odbędzie się ceremonia? - spytał.
     Nie. Jest przecież wojna, a lada dzień może przysłać wiadomość generał Chen.
     Wiem, ale dopóki nie ma walki, w której miałbyś wziąć udział, mógłbyś się ożenić.
      Skoro tak mówisz panie, to proszę przekazać Sayori, że możemy wziąć ślub jutro.
W domu powiadomił rodziców, że jutro będzie się żenił. Przez całą noc szykował się na ten najważniejszy dzień w jego życiu. Gdy przed ceremonią zobaczył swoją małżonkę, oniemiał. Miała na sobie tradycyjną suknię Narodu Ognia. Kiedy cała uroczystość się zakończyła, był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Przyjęcie trwało do północy, kiedy nagle przyszedł na nie posłaniec.
     Czy jest generał Dan?
     Tak, tutaj
     Masz,panie, wiadomość od generała Chena. Oto ona.
Wziął zwój i przeczytał:
    „Zdobyliśmy główną fortecę obrony Królestwa Ziemi, ale brakuje nam już żywności oraz żołnierzy. Proszę o natychmiastowe wsparcie oraz dodatkowe dwie ciężkie dywizje”.
Przeczytał wiadomość i spojrzał na Sayori. Wszystko diametralnie się zmieniło. Nie był zbyt długo z żoną, a już miał wyruszać na wojnę. Księżniczka też wiedziała, co się dzieje.
     Musisz wyruszać – powiedziała z wyraźnym smutkiem.
     Generał Chen napisał, że potrzebuje natychmiastowego wsparcia, a ja chciałem być teraz z tobą.
     Wiem o tym, ale obowiązki ciebie wzywają.
     Napiszę, że jutro przybędę.
Napisał wiadomość i podał ją posłańcowi. Następnie poszedł do króla i powiedział:
     Będę musiał jutro wyruszyć ze wsparciem dla generała Chena, potrzebuję pięć moich dywizji oraz dodatkowo dwie ciężkie.
     Dobrze, jutro już będą na ciebie czekały. A teraz dopóki jeszcze jesteś tutaj, bądź ze swoją żoną.
Poszedł z powrotem na swoje miejsce i usiadł koło Sayori okazując, że teraz jest tylko z nią. Jednak w nocy w ogóle nie mógł spać. Wtedy zobaczył, że ona w koszuli nocnej stała na balkonie. Wstał, podszedł do niej i objął ją od tyłu w pasie. Wyszeptał:
     Co się stało? Nie możesz zasnąć?
     Nie, cały czas myślę o tym czy ty wrócisz z tej wyprawy.
     Wrócę. Mnie zdziwiło, że akurat dzisiaj tamten generał wysłał mi posłańca, że ma kłopoty.
Obróciła się w jego ramionach i pocałowała go. On odwzajemnił jej pocałunek. Wtulona w niego poszła spać, ale odczuwał jej niespokojny oddech. Wiedział, że pomimo jego zapewnień, że powróci, nie może się z tym pogodzić. Następnego dnia przygotował się na wyprawę. Przed pałacem czekał na niego koń. Na pożegnanie wyszła Sayori. Przytuliła się i powiedziała:
     Obiecaj, że wrócisz.
     Obiecuję.
Pocałował ją w usta i na czele wojowników wyruszył w stronę spornych ziem. Przed fortecą stanęli i Dan zaczął tłumaczyć poszczególnym dowódcom oddziałów plan.
     Pierwszy garnizon ma się rozdzielić i oskrzydlić przeciwników, a drugi zaatakować. Nie będą mieli gdzie uciec. Reszta, oprócz konnicy, ma czekać na sygnał. Zrozumiano?
     Tak.
     No to zaczynamy operację. A konni jeźdźcy za mną.
    Wsiadł na swojego konia i czekał na odpowiednią chwilę. Jak się spodziewał, drogę zatorowali łucznicy Narodu Ziemi. Armia Ognia górowała nad nimi technicznie. W końcu, gdy uważali, że uśpili uwagę łuczników, dał sygnał do ataku. Niestety, był to poważny taktyczny błąd, który kosztował życie żołnierzy, należących do jego sił. Jednak osiągnęli podstawowy cel: odparli oblężenie. Kiedy Dan dostał się do fortecy, spotkał się oko w oko z generałem Chenem.
     Wiesz, że w dniu, w którym przysłałeś mi posłańca, miałem ślub?
     Wiem. Dzień wcześniej zdobyliśmy to miasto, ale wtedy zaczęły nas oblegać wrogie siły.
Kiedy to usłyszał, upadł zemdlony, ponieważ  podczas szturmu został ranny, ale wydawało mu się, że rana jest niegroźna. Obudził się na łóżku i usłyszał nad sobą jakiś głos.
     Ma paskudną ranę w okolicy mięśni brzucha. Zalecam zawiezienie go do lecznicy królewskiej.
     Jeśli to konieczne. - odpowiedział generał Chen.
     Nie trzeba – powiedział słabym głosem.
Próbował wstać, ale coś go zamroczyło i upadł z powrotem na poduszki. Powóz podjechał po niego i został dowieziony do stolicy Narodu Ognia. Miał założony opatrunek na biodra i i nie mógł dużo chodzić. Cały czas była przy nim Sayori. Pewnej nocy, gdy nie mógł spać z bólu od rany, zobaczył, że ona również nie śpi.
     Nie możesz spać? - spytał.
     Nie. Ty też nie śpisz?
     Nie. Cały czas patrzę na ciebie. Dlaczego w ogóle nie spałaś?
     Od kiedy ty zostałeś ranny, nie mogę spać. Śni mi się, że umierasz.
     Jak widzisz, na mnie jeszcze nie przyszedł czas.
Położył jej głowę na kolanach, a ona zaczęła głaskać go po jego czarnych włosach. Następnego dnia poszli do króla. Kiedy dojechali na miejsce od razu powitano ich oklaskami. Weszli do pałacu i zajęli swoje miejsca tuż obok króla. Król powstał i zaczął mówić.
     Zgromadziliśmy się tutaj, żeby świętować zwycięstwo naszego kraju. Właśnie dzisiaj rano zdobyliśmy ziemie, które od wieków należą się nam. Za ten czyn powinniśmy być wdzięczni obecnym dzisiaj generałom: Danowi i Chenowi. Generał Dan pomógł generałowi Chenowi, odpierając oblężenie fortecy, a generał Chen zdobył resztę prowincji. Chciałem również nagrodzić funkcją gubernatora generała Dana. Uważam, że sumiennie będzie wykonywał swój obowiązek. A teraz można jeść i się bawić.
Przy muzyce i jedzeniu Dan zaczął rozmowę z Sayori:
     To jutro już muszę wyjechać?
     Tak – odpowiedziała i wtuliła się w niego.
     A ty pojedziesz ze mną?
     Nie. Mam obowiązki w kraju.
     Przecież to jest część kraju.
     Muszę być w stolicy. Nie martw się, przyjadę, jak tylko będę mogła.
     Mam taką nadzieję.
Kiedy wrócili do pałacu i weszli do sypialni, od razu udał się na balkon, gdzie oddał się rozmyślaniom. Pomimo tego, że powierzono mu wysoką funkcję w państwie, nie mógł się pogodzić z faktem, że nie będzie przy nim Sayori. Minęła noc, a wczesnym rankiem przybyli po niego żołnierze.
     Przecież nikogo nie wzywałem – zaczął.
     Jesteśmy twoją eskortą, panie generale – odpowiedział jeden – mamy ciebie zawieźć bezpiecznie na południowe ziemie.
     Dobrze. Zaraz zejdę – odpowiedział.
Ubrał się, pożegnał się z Sayori i wyruszył na ziemie, którymi miał rządzić w imię króla. Jak się spodziewał, nie był miło przywitany. Po dojechaniu do zamku kazał wezwać do siebie herolda, który miał spisać przemówienie mówiące o teraźniejszych przepisach dotyczących tej prowincji. W ciągu paru dni sytuacja się zmieniła, a ludzie przyzwyczaili się do jego rządów, aż do pewnej nocy. Kiedy spał, usłyszał świst strzały, która przecięła mu prawy bok twarzy.
     Straż! - krzyknął – wyśledzić sabotażystów i wezwać lekarza!
Nie minęło kilka chwil, a przybył lekarz.
     Wzywałeś mnie gubernatorze? - spytał.
     Tak, potrzebuję pomocy – odpowiedział Dan.
     Z jakiego powodu?
    Odsłonił bok twarzy, z którego sączyła się powoli krew.
     Zszyję ci to gubernatorze, ale, niestety, po całym zabiegu pozostanie blizna.
     Proszę to zrobić.
Nazajutrz zobaczył w lustrze bliznę i zasłonił ją włosami. W tym samym czasie przybył do niego jeden z gwardzistów, który oznajmił:
     Gubernatorze, złapaliśmy jednego z sabotażystów. Nie wydostaliśmy z niego żadnych informacji o wspólnikach, pomimo wszelkich tortur. Przebywa obecnie w sali przesłuchań.
     Dobrze, po śniadaniu zejdę.
Po posiłku udał się do sali przesłuchań. Była to komnata, otoczona półmrokiem, wątłe światło pochodziło ze świec. Nie było tam w ogóle okien. Natychmiast  przeszedł do rzeczy.
     Wiesz, co się wydarzyło wczoraj w nocy?
     Wiem – odparł dziewczęcy głos – miał miejsce zamach na gubernatora, a ja jestem o to oskarżona.
     Jeżeli pójdziesz na ugodę, to kara będzie mniejsza.
     Jak mówiłam gwardziście, nic nie powiem.
     Właściwie to kim jesteś?
     Powinieneś mnie znać, Dan.
Podniosła głowę i wtedy zobaczył Akane.
     Dlaczego to zrobiłaś? - spytał zdziwiony.
     Chciałam ci uświadomić, jakie jest twoje przeznaczenie.
      Wiem. Pamiętam słowa wróżbity.
     Przecież miałeś to wszystko powstrzymać! Miałeś być pogromcą ekspansji Narodu Ognia w podbijaniu krajów, a nie pomagać im!
     Rozumiem ciebie, ale nie pójdę do Władcy Ognia i powiem „odchodzę”.
     To wypuść mnie.
     Zgadzam się, dzisiaj wieczorem strażnik przyniesie mi klucze od cel przyjdę i to uczynię.
Podszedł do niej i powiedział:
     Nie pozwolę, żeby ci się coś stało.
Wyszedł na zewnątrz i zaczął trenować swoje umiejętności w magii. Po wieczerzy szedł zazwyczaj spać. Tym razem jednak postąpił inaczej. Do jego komnaty wszedł dowódca strażników i oddał mu klucze od wszystkich cel. Kiedy cała służba poszła spać, zszedł do lochów, otworzył drzwi od celi Akane i  wypuścił ją. Wiedział, co może się stać, jeżeli ktoś  dowie się o jego postępku. Kolejnego dnia przyszedł do niego posłaniec i zakomunikował:
     Dzisiaj przybywa córka królewska, żeby się z tobą widzieć.
     To dobra wiadomość.- odpowiedział.
Cieszył się, że ją w końcu zobaczy. Około południa przyszedł herold  i oznajmił:
     Jej królewska mość, księżniczka Sayori przybywa z wizytą.
     Proś ją.
Weszła do sali i nie bacząc na wszelką etykietę przylgnęła do niego.
     Źle mi było bez ciebie w stolicy. -szepnęła mu do ucha.
     Mnie także. Tęskniłem za tobą, kiedy całymi dniami tutaj siedziałem. Coś ciekawego w stolicy?
     Twój brat został doradcą króla. Namawia ojca do wypowiedzenia wojny Królestwu Ziemi.
     Aha.
     A co ty masz z boku twarzy? - dopiero teraz zauważyła bliznę.
     To z ćwiczeń – zaczął.
     Nie kłam Dan. Przecież widać, że to rozcięcie.
     Nie będę kłamał. Kiedyś zaatakowano  mnie w nocy.
     Kto to zrobił?
     Jakiś sabotażysta. Wypuściliśmy go, żeby wydał nam swoich wspólników.
     Przecież powinieneś go przekazać stolicy.
     Po prostu uznałem, że nikomu nic nie powie i bardziej przyda się szpiegowany.
     Wiesz, co ciebie może czekać, gdy król się o tym dowie?
     Nie obchodzi mnie to.
     Przecież ja  nie mogę tego przemilczeć!- wykrzyknęła wyraźnie wzburzona.
     Nie musisz mnie  chronić. Masz zdać raport, to go zdaj.
     Ale co będzie z tobą?
     Nie martw się o mnie.
Rankiem przybył cały oddział żołnierzy Armii Ognia. Dowódca, jego dawny podwładny, podszedł do niego i powiedział:
     Przykro mi generale, ale musimy zabrać ciebie do stolicy, gdzie będziesz przesłuchiwany.
     Uczyńcie tak, nie będę protestował.
Został wsadzony do powozu więziennego. Po krótkiej podróży znalazł się przed więzieniem, do którego go wprowadzono. Strażnicy więzienni zaprowadzili go na przesłuchanie. Przesłuchujący zaczął rozmowę:
     Zaledwie dwa dni temu złamałeś prawo Narodu Ognia.
     Nie zdaję sobie z tego sprawy.
Został uderzony w twarz.
     Wszelkich sabotażystów i zdrajców przekazuje się do stolicy. Powiedz mi imię zdrajcy.
     Nie. Uwolnienie sabotażysty wydarzyło się z mojego rozkazu. Nie odpowiem.
     Więc po torturach wydasz nam to imię.
Po biciu już nie pamiętał, co było dalej. Dowiedział się, że ma być przetransportowany do twierdzy w najmroźniejszym miejscu w całym narodzie. Podczas przewożenia powozem więziennym usłyszał wybuch. Był jednak zbyt osłabiony, żeby w ogóle podnieść głowę. Kiedy usłyszał wyważenie drzwi w pojeździe, zemdlał. Obudził się na zwierzęcych skórach.
     Jesteś poważnie ranny – usłyszał głos Akane.
     Akane, to ty? - szepnął – dlaczego mi pomogłaś?
     Chciałam ci się odwdzięczyć za pomoc. Wezwałam już lekarza.
Wkrótce przybył lekarz. Miał obejrzeć  rany, które zostały na jego ciele po przesłuchaniu. Medyk nie miał zbyt tęgiej miny.
     Obawiam się – zaczął – że nie zostało mu już wiele dni życia.
     To znaczy, że umrę? - spytał się przestraszony Dan.
     Tak. Zakażenie z ran wdało się w twoje ciało. Operacja nie przyniesie żadnego skutku. Zostało ci niewiele czasu.
Chciał jakoś zmienić swój los. Prosił Ducha Śmierci, żeby mu darował życie. Minęły dwa dni, aż nagle  w  jaskini zrobiło się bardzo zimno. Weszła jakaś zakapturzona postać, od której wyraźnie wionęło chłodem.
- Kim ty jesteś? - spytał  przerażony Dan.
     Wzywałeś mnie - odpowiedziała owa  postać – jestem Duchem Śmierci. Dlaczego mnie wzywałeś?
     Chciałem, żebyś mi darował życie.
     Nie ma nic za darmo. Oczekuję, żebyś opuścił tę dziewczynę. Zbyt dużo już przez ciebie wycierpiała.
    Zrobię wszystko, co zechcesz.
W cudowny sposób zaczął zdrowieć. Został wyleczony, ale musiał opuścić jaskinię i Akane. Udał się w przebraniu do stolicy Narodu Ognia. Wystrzelił z łuku przypiętą do strzały wiadomość do swojego brata:
„Chciałeś się mnie pozbyć, więc daję ci okazję. Wyzywam ciebie na pojedynek na biegunie północnym.”
Udał się w podane miejsce. Jego brat już tam na niego czekał.
     I co, jednak się nie przestraszyłeś i przybyłeś? – zaczął drwiąco Dan.
     Myślałem, że w twierdzy już się tobą zajęli - odpowiedział wyraźnie zdenerwowany obecnością Dana Jack.
     Jakimś cudem nie dotarłem na miejsce – powiedział z ironią w głosie Dan – zobaczymy teraz, kto jest lepszy.
    Ich walka trwała wiele dni. Dan, pomimo że wykorzystywał wszystkie swoje umiejętności, nie potrafił wygrać. Jack, gdy go już pokonał, wezwał wojowników, którzy mieli  uwięzić Dana przywiązanego pod pokrywą lodu. Miała to być dla niego nauczka, że ośmielił się wyzwać doradcę królewskiego. Dan, gdy jakimś cudem oprzytomniał, zobaczył, że jest pod lodem. Liny wpijały mu się w skórę tak, że krew spływała  po rękach i nogach. Na ostatnim wydechu wywołał ogień, którym udało mu się roztopić swoje więzienie. Wydostał się z bieguna północnego. Zdobył nowe ubrania i bandaże, którymi opatrzył sobie ręce. Dostał się do Kraju Powietrza i do tamtejszego klasztoru. Przebywał zawsze samotnie, a nie było osoby, która chciałaby się dowiedzieć dlaczego. Jednak dziewczyna o imieniu Guo wkupiła się w jego łaski i została jego przyjaciółką. Pewnego dnia zapytała się:
     Dlaczego cały czas masz na sobie te bandaże?   
     Nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie. Wiąże się to z przeszłością, o której nie lubię rozmawiać - odpowiedział dość zgryźliwie, żeby dać do zrozumienia, żeby już go o to nie pytała.
     Nie chciałam cię urazić - odpowiedziała
Po kilku dniach od tamtej rozmowy Dan, w swojej sali, zaczął zmieniać bandaże, żeby nie wdało  się zakażenie. Nie wiedział, że Guo była koło drzwi i zobaczyła przez dziurkę od klucza najbardziej skrywaną przez niego tajemnicę: rany na rękach, które się nie mogły zagoić. Dan wyczuł czyjąś obecność i szybkim ruchem otworzył drzwi. Wciągnął do środka zaciekawioną kobietę . Zawinął do końca bandaże i zapytał:
     Dlaczego ciebie aż tak to ciekawiło?
     Po prostu chciałam zobaczyć, co tam ukrywasz. Skąd te rany?
     Mówiłem już raz, że nie odpowiem ci na to pytanie.
Tymczasem Jack chciał sprawdzić czy Dan nadal znajduje się na biegunie północnym. Dan, podczas medytacji, usłyszał jego krzyk wściekłości. Brat go odnalazł, a odszukany wiedział, że będzie musiał ukrywać się gdzie indziej. Poszedł do przełożonych  klasztoru i powiedział:
     Muszę opuścić klasztor.
     Dlaczego? -zaczął jeden – czy coś niepokojącego się wydarzyło?
     Tak. Władca Ognia wkrótce dowie się, że ja się tutaj znajduję .
    Skąd ta myśl? - spytał drugi z członków rady.
     Wiedzą, że Kraina Powietrza jest ostatnim miejscem, do którego miałem odbyć podróż.
     Niech więc tak się stanie. Pomożemy ci przygotować się do podróży.
Nazajutrz otrzymał konia i prowiant na trzy tygodnie. Gdy chciał wyjechać, ujrzał Guo, która powiedziała:
     Chcę jechać z tobą.
     Nie możesz. Narażałabyś się na niepotrzebne niebezpieczeństwo.
     Dan, nie wytrzymam w klasztorze, kiedy wyjedziesz.
    On zszedł z konia i powiedział:
     Tak będzie lepiej. Nawet ja sam nie wiem czy przeżyję.
Ona położyła głowę na jego ramieniu i oznajmiła:
     Naprawdę, wolę być z tobą, niż tutaj.
    Skoro tak mówisz, to możesz ze mną jechać.
Wyruszyli w drogę do Krainy Wody, skąd mieli dalej odpłynąć w stronę Królestwa Ziemi. Na miejscu stało dwóch wojowników.
     Okażcie dokumenty potwierdzające waszą tożsamość.
     Nie mam ich  przy sobie – odpowiedział nieco zakłopotany Dan.
     To nie możemy ciebie przepuścić.
     Jestem magiem który się szkolił u Wielkiego Mistrza Magii Wody.
     Skoro to jest prawda, to mamy ci przekazać, że wielki mistrz czeka na ciebie. Mamy ciebie tam poprowadzić.
I pod eskortą wyruszył na miejsce spotkania. Oczekiwali tam wszyscy członkowie Rady Magów Wody.
     Wiedzieliśmy, że przybędziesz. - powiedział jeden z nich.
     Skąd? Przecież tylko Magowie Powietrza wiedzieli o mojej podróży.
     Przysłali nam wiadomość, że wybierasz się w te strony. Dowidzieliśmy się od wojowników Królestwa Ziemi, że przed ich granicą Naród Ognia ustawił cztery miliony wojowników, którzy się szykują do ataku.
     Nie zaatakują bez dowództwa. Potrzebuję szybki statek i wyposażenie na drogę. Dotrę pod granicę i zrobię, co trzeba, żeby odwlec ich atak.
     Czy jesteś gotowy na to.
     Tak.
     Skoro tak, to jeszcze dzisiaj wyruszysz.
     Tak jest, mistrzu.
Dostał pokój, w którym miał się przygotować do dalszej podróży. Na statku zaczął medytować. Nagle usłyszał czyjś głos. Jednak była to Guo.
     Nie możesz zasnąć? - spytała.
     Nie – odpowiedział krótko.
     Co się z tobą dzieje? Od kiedy dostałeś to zadanie do wykonania chodzisz poddenerwowany.
     Nie chciałem tego. Myślałem, że po mojej podpowiedzi wyślą jakiegoś szpiega, który by tę sprawę załatwił. A teraz powracam do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło.
     Rozumiem ciebie.
    Przytuliła się do niego, żeby jakoś go podnieść na duchu. Po przypłynięciu, z pomocą wojowników ognia, którzy wzięli go za jego brata, dostał się do centrum dowodzenia. Kiedy chciał po cichu zaatakować generałów w ich komnatach zobaczył, że jest też księżniczka, która wyczuwając czyjąś obecność, spytała:
     Jack, czy to ty?
     Nie jestem żaden Jack. Nie poznajesz mnie?
     To ty, Dan?
     Tak,ja.
Rzuciła mu się na szyję.
     Kiedy ciebie pokonał na biegunie, otwarcie mi powiedział, że już ciebie nie zobaczę.
     Dlaczego Naród Ognia chce zaatakować Krainę Ziemi?
     Brakuje już nam surowców mineralnych w kopalniach. Przysłał mnie, żebym kontrolowała atak naszej armii.
     Zginą przecież niewinni ludzie.
     Jak to na każdej wojnie. -odpowiedziała mu.
     Nie pozwolę na to.
Zanim zdołała coś powiedzieć, wybiegł z jej sypialni i pozabijał wszystkich dowódców wojsk przeciwnika. Pomimo pilnie strzeżonych wyjść udało mu się ujść cało. Doszedł do dowództwa wojsk Armii Ziemi, żeby zdać raport ze swojej misji.
     Armia Ognia będzie musiała poczekać na nowych dowódców – powiedział.
     Dziękujemy ci. Dzięki temu zmobilizujemy więcej sił.
     Jeśli pozwolicie, pójdę już spać.
Wyszedł z pokoju Dowództwa Ziemi i poszedł do siebie. Ku jego zdziwieniu Guo siedziała tam i już na niego czekała. Kiedy go zobaczyła, podbiegła do niego:
     Wiedziałam, że wrócisz.
    Usiadł na łóżku i patrzył nieprzytomnie przed siebie.
     Coś się stało? - spytała zaniepokojona.
     Pełno trupów – powiedział – a to wszystko przeze mnie. Sam bałem się śmierci, a teraz to ja byłem jej posłańcem.
     Dan, to nie twoja wina.
     Moja. Sam się na to zgodziłem. Poza tym czym oni zawinili? Wypełniali rozkaz Władcy Ognia.
     Chciałeś, żeby zaatakowali Kraj Ziemi?
     Nie. Chciałem, żeby wszystko potoczyło się inaczej.
     Wiem o tym.
Pocałowała go delikatnie w policzek i wyszła. Próbował zasnąć, ale cały czas śniło mu się krwawe żniwo, którego stał się przyczyną. Wstał i wyszedł na dwór. Nagle przed jego oczami pojawiła się łuna ognia. „Zaczyna się” przemknęło mu przez głowę „Ale jak to możliwe, że otrzymali tak szybko nowych dowódców”. Jednak jego obawy okazały się płonne. To księżniczka przybyła, żeby pertraktować warunki pokoju. Chciała się widzieć z głównodowodzącym sił Armii Ziemi.
     Jeżeli nie chcecie rozlewu krwi – zaczęła Sayori – to wydajcie nam maga.
     Nie możemy – odpowiedział generał Armii Ziemi – bo nic nam w zamian nie oferujecie, a do tego nam pomaga.
     Oferujemy wam waszych żołnierzy, pochwyconych na spornych ziemiach.
     A niby dlaczego mnie aż tak chcecie? - wtrącił się Dan.
     To nie twoja sprawa.
     Oni chcą wykorzystywać wasz kraj, jako swoją bazę surowcową. Pomimo tego, że się zgodzicie, to oni zaczną od was wymagać coraz więcej.
     Nie zgadzamy się! – zaprotestował generał.
     Wobec tego oficjalnie wypowiadamy wam wojnę.
Odjechała, żeby wysłać wiadomość do ojca, aby zmobilizował cała armię Narodu Ognia. W końcu rozpoczął się atak. Jednak przez niedoświadczonych nowych generałów Armia Ognia nie była w stanie zdobyć przewagi na froncie. Szansą dla nich był Dan, który był jedynym generałem Narodu Ognia mającym jakiekolwiek doświadczenie na froncie. Jednak Dan, mając w pamięci tortury, nie zamierzał pójść na jakąkolwiek ugodę. Kiedy zobaczył, że Armia Ziemi ma bardzo dużą przewagę, postanowił wyruszyć po wsparcie do Krainy Ciemności. Wiedział, że od jego umiejętności dyplomatycznych będą zależeć dalsze losy tej wojny. Znalazł przewodnika, który zgodził się go przeprowadzić przez wody, będące naturalną granicą Królestwa Ciemności. Kiedy   dopłynął nad tę granicę pogoda diametralnie się zmieniła: wody się wzburzyły, a na horyzoncie nic nie było widać, oprócz ciemnych chmur, deszczu i błyskawic.
     Musisz się do tego przyzwyczaić – powiedział przewodnik.
     Dlaczego? - spytał Dan.
     Takie warunki panują tutaj i w samym kraju. Niezłe miejsce na zwiedzanie wybrałeś.- zadrwił.
     Wiem, że to niezłe miejsce, ale nie wiedziałem, ze tutaj jest taka pogoda. Niedawno  było tu inaczej.
     To jedno z najsilniejszych zaklęć zmieniających pogodę. Powoduje, że ten, który nie zna tutejszych wód, niechybnie zginie na morzu.
     A ty znasz te wody?
     Tak. Pływam tutaj od kilkunastu lat. Najwyżej za dwa dni będziemy na miejscu.
Usiadł z boku i zaczął się zastanawiać, co będzie, gdy stanie przed władcą Krainy Ciemności. Jak przewodnik obiecał, po dwóch dniach zobaczyli na horyzoncie zarys brzegów. Było tam tak samo ponuro, jak na morzu, którym płynęli. Po wylądowaniu zaczął szukać kolejnego przewodnika, który by go doprowadził do stolicy. Jednak tutejsza ludność odnosiła się wrogo do każdego obcego na swoim terytorium. Za ostatnie pieniądze kupił mapę ziem Narodu Ciemności. Po blisko trzech dniach podróży dostał się do stolicy. Udało mu się prześlizgnąć koło strażników i wszedł do sali tronowej pałacu króla. Władca, gdy go zobaczył, powiedział:
     Co robisz w moim zamku?
     Wybacz mi  moją zuchwałość, władco, ale mam bardzo ważną sprawę.
     Jaką?
     Potrzebuję przynajmniej trzystu tysięcy żołnierzy, żeby rozprawić się z Narodem oOgnia.
     Trzystu tysięcy? Oszalałeś chyba, że dam tyle żołnierzy osobie bez żadnego doświadczenia na froncie.
     Tak naprawdę jestem byłym generałem.
     Tak? W jakiej armii?
     Narodzie Ognia.
     Tak więc chcesz się zemścić na swojej ojczyźnie?
     Nie. Powstrzymać Armię Ognia przed dalszą ekspansją.
     Zastanowię się nad tym.
     Królu, tu nie ma czasu na zastanawianie się. Jest wojna, która nieubłagalnie zbliża się do ciebie.
     Nikt przy zdrowych zmysłach nie odważy się zapuścić na te wody.
     Wiem, ale potrzebne jest to wojsko.
     Zgoda. Dostaniesz to wojsko w ciągu roku trwającego w naszym kraju.
     Waszego?
     Tak, nasz rok trwa wasze 24 miesiące.
     To, czyli mam czekać 2 lata?
     Jeżeli nie chcesz, to nie musisz.
     Nie mam wyjścia. Poczekam.
Dopiero teraz zobaczył, że Kraina Ciemności nie jest przygotowana do prowadzenia działań zbrojnych. Sam pobór do wojska nie był dopracowany, a nieliczni mieszkańcy chcieli wstąpić do wojska. Dan z dnia na dzień był coraz bardziej załamany i coraz mniej wierzył, że dostanie gotową armię. Pewnego dnia przybyła tutaj też Akane. Dan, mając w pamięci swoją obietnicę, nie pokazywał się w pałacu. Pewnego dnia podsłuchał jej rozmowę z władcą.
     Wiem, chcesz wsparcie. Już jeden tutaj po to był – powiedział władca.
     Kto? - spytała się Akane.
     Jeden z generałów Armii Ognia.
     Jak wyglądał? - spytała się zaciekawiona.
     Długie, czarne włosy, dość wysoki, miał bandaże na rękach i bliznę po lewej stronie twarzy.
     Znam go – powiedziała.
     Naprawdę?
     Jest dobrym magiem i potrafi dobrze dowodzić wojskiem. Gdzie go mogę znaleźć?
     Jest w pałacu. Ma dzisiaj ze mną audiencję na temat jego planów związanych z wyprawą przeciwko Krajowi Ognia.
Wyszła z sali audiencyjnej i zaczęła go szukać. Pomimo tego, że chciała go znaleźć, Dan jej to utrudniał, jak tylko mógł. Jednak po godzinie wpadli na siebie na jednym z pałacowych korytarzy . Dan już chciał pójść dalej, ale ona powiedziała:
     Dan, czy to ty?
     Tak. Skoro aż tak chcesz porozmawiać, to chodź do mojej komnaty.
Zaprowadził ją do pokoju i spytał:
     Dlaczego tutaj przybyłaś?
     To proste. Chciałam tak samo jak ty powstrzymać Naród Ognia.
     A nie chodziło ci o coś więcej?
     Miałam nadzieję, że ciebie tutaj zobaczę. Odszedłeś tak nagle.
     Zawarłem umowę z Duchem Śmierci, ze za moje życie miałem opuścić ciebie.
     Aha. Podobno miał być podpisany pakt pokojowy pomiędzy Narodem Ognia a Królestwem Ziemi.
     Naród Ognia chciał zawrzeć pokój?
     Tak.
     Lecz był zamach stanu. Twój brat obalił i zabił króla. Sam się koronował na władcę, a twoją żonę – to powiedziała z wyrzutem w głosie – zamknął w więzieniu.
     Aha, a więc to tak.
     Zgadza się. Teraz już podbił połowę ziem Narodu Ziemi, a Narodowi Powietrza narzucił zwierzchnictwo w zamian za nieokupowanie ich terenu.
     To trzeba ich jak najszybciej powstrzymać.
     Sam widzisz, że tutaj dopiero za dwa lata otrzymasz wojsko.
     Trzeba wywołać bunt w samym Narodzie Ognia.
     Jak chcesz to zrobić?
     Wszyscy wiedzą, że najwięksi dowódcy są na froncie, a mieszkańcy są niezadowoleni z rządów mojego brata. Jak wybuchnie bunt, to armia nie będzie w stanie go stłamsić.
     Więc to tak planujesz.
     A dlaczego byłaś zła, że się ożeniłem?
     Bo to mi mówiłeś, że mnie kochasz.
     Wiem, ale nie miałem wyjścia.
    Wierzę ci.
Wieczorem siedział i głęboko rozważał wszelkie ewentualności. Zastanawiał się, jak mu się uda zachęcić mieszkańców Narodu Ognia do powstania. Wiedział, że go wezmą za jego brata. Wpadł na pomysł, że uwolni księżniczkę, a dzięki jej pomocy podniesie lud na duchu. Na następny dzień szykował się do rejsu na ziemie Narodu Ognia, przekazując Akane dowództwo nad powstającą armią Narodu Ciemności. Miała wkroczyć od zachodniej strony ziem. On sam dostał się po wschodniej stronie ziem. Zaczął przeszukiwać każde więzienie na wschodnich ziemiach Narodu Ognia. Denerwował się, bo w żadnej twierdzy nie było jego żony. Zaczaił się na jednego ze strażników więziennych przy wejściu do więzienia. Chwycił go i obezwładnił. Postawił go pod ścianą i na razie grzecznie spytał:
     Gdzie jest córka królewska?
     Nie wiem.
     Ja bardzo dobrze wiem, że znasz miejsce jej uwięzienia.
     Nie mogę powiedzieć.
     A niby to dlaczego?
     Tajemnica. Władca Ognia zakazał o tym mówić.
     A skąd wiesz, że ja nim nie jestem?
     Władca Ognia jest obecnie w stolicy. Planuje z generałami dalsze operacje wojskowe.
     Skoro tak mówisz. Lepiej odpowiedz mi na pytanie: gdzie jest córka królewska?
     Nie mogę. Naprawdę.
     Skoro tak, to wymuszę to na tobie siłą.
Zaciągnął go nad jedną ze stromych skał i jeszcze raz się zapytał:
     Gdzie jest córka królewska? Lepiej odpowiedz na to pytanie!
     Naprawdę nie mogę. Władca Ognia mnie zabije.
     Lepiej, żeby on to zrobił, niż ja?
     Odpowiem. Córka królewska jest uwięziona w fortecy na Syberii. Rozpoznasz ją po wielkim godle królestwa ognia powieszonym nad głównym wejściem.
     Mam nadzieję, że nie kłamiesz.
     Mówię prawdę. Przysięgam.
     Daruję ci życie.
Puścił go i udał się w dalszą wędrówkę po terytorium Narodu Ognia. Na tych ziemiach było zupełnie inaczej niż w zachodniej części terenu. Częste opady śniegu i niskie temperatury były nieodłącznym elementem klimatu. Do środkowej Syberii dotarł dopiero po siedmiu dniach. W oczy rzuciła mu się ogromna forteca z wielkim godłem Narodu Ognia. Bezskutecznie próbował się  dostać do środka. Żaden ze strażników nie dał się oszukać, że Dan jest tak naprawdę Władcą Ognia. W końcu się musiał obezwładnić strażników. Dostał się do środka w przebraniu jednego z nich. Mógł bez problemu poruszać się po całej fortecy. Zaczął szukać celi, w której, według strażnika, przebywała Sayori. W końcu znalazł to miejsce. Wszedł do celi i zapytał:
     Sayori?
     Tak. Co tu robisz?
     Chcę ciebie uwolnić – powiedział i ściągnął hełm.
     Nie, zostaw mnie! – krzyknęła.
     Nie, to ja Dan – powiedział.
     Nie kłamiesz? - spytała się.
     Nie. Przybyłem z Krainy Ciemności, z której wezwałem posiłki. Trzeba wywołać bunt, a wszyscy i tak mnie wezmą za mojego brata.
     Dan, czy to naprawdę ty?
     Tak. Różnię się od brata tym, ze mam te bandaże na rękach. Naprawdę potrzebna mi jest twoja pomoc.
     Jaki jest twój pomysł na wydostanie mnie stąd?
     Nie mam go na razie. Nie zaplanowałem tego do końca.
     No to jak chciałbyś to zrobić?
     Jedyna szansa jest w tym, że zajmie się czymś strażników albo unieszkodliwi stojących przy wejściu.
     A jak to zamierzasz zrobić?
     Uda się na pewno.
Otworzył drzwi od celi i wypuścił ją mówiąc, żeby cały czas szła za nim. Obezwładnił strażników przy wyjściu i uciekł z nią do pobliskiej wioski. Tam znalazł wolny dom, gdzie mogli się bezpiecznie skryć. Usiadł obok niej i objął ją ramieniem.
     Ojciec niepotrzebnie go słuchał – zaczęła.
     Wiem, ale każdy popełnia błędy - odpowiedział.
     Ale nie takie, jak mój ojciec. Jack nalegał, żeby zaatakował Królestwo Ziemi. Kiedy chciał już zawrzeć pokój korzystny dla obydwu stron, Jack podburzył wszystkich generałów i nastąpił przewrót. Byłam wtedy razem z ojcem, gdy przyszedł z kilkoma dowódcami. Powiedział „Królu, nie wolno ci zawierać pokoju.”.  Podszedł i przebił ojca mieczem, a mnie kazał uwięzić. I po kilku dniach ty przybyłeś.
     Aha, a więc to tak było. Masz szansę odzyskać tron. Jedyna możliwość polega na tym, że wszyscy najlepsi dowódcy są na froncie. Wywoła się bunt w całym królestwie. Ten plan może się udać.
     Jesteś pewien, że się uda.
     Wszystko zależy od tego czy na pewno dowódcy są na froncie.
     Naprawdę nie wiem.
     Byłaś cały czas w więzieniu. Trzeba by dostać się do stolicy.
     Dan, nie powinieneś pojawiać się w stolicy. Żołnierze będą wiedzieć, że wróciłeś. Nie chcę, żebyś się aż tak poświęcał.
     Muszę.
     Proszę cię. Poczekamy na te posiłki.
     Będą gotowe w przeciągu półtora roku. Musimy czymś zająć wojsko, żeby niezauważalnie otworzyć drugi front. Wtedy na pewno wygramy.
     Dobrze. Skoro tak mówisz, a znasz strategię wojenną, to pojedź, żeby dowiedzieć się czy jacyś dowódcy zostali w stolicy.
     Za dwa dni wrócę i będę już wszystko wiedział.
Tak jak mówił, nie było go dwa dni, podczas których szpiegował i sprawdzał czy w stolicy znajdowali się jacykolwiek generałowie. Jak się spodziewał, jego brat wysłał prawie całą armię na wroga. Powrócił i wraz z Sayori zaczął zbierać ludzi, którzy by wznieciliby bunt przeciwko nowemu Władcy Ognia. Dan miał na początku tylko koło dwóch tysięcy ludzi, niedoświadczonych w walce, ale mających ogromny zapał do walki. Zaczęli bez problemów przeciągać mieszkańców  miast na swoją stronę. Na razie nie napotkali żadnego oporu ze strony wojsk, zbyt zajętych walką w Królestwie Ziemi. Pewnego dnia dostał wiadomość od Akane, że wojska zostały szybciej zebrane i za dwa dni mają wylądować na plażach w zachodniej części ziem Narodu Ognia. Wtedy zaczęło się dziać coraz gorzej. Milionowa armia była uformowana na drodze buntowników. Sytuacja była coraz bardziej dramatyczna, bowiem podobno z frontu miał przybyć jeden z generałów. Dan wiedział, że jeżeli posiłki nie przybędą na czas, to armia ich zdziesiątkuje. Pewnego dnia powiedział do Sayori:
     Wiesz, że jeżeli posiłki nie przybędą na czas, to niechybnie zginiemy.
     Wiem. Ale mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.
     Może będzie. Naprawdę nie wiem, co będzie dalej.
     To uwierz, że wszystko dobrze się skończy.
    Jednak wszelkie informacje dotyczące tajemniczego dowódcy okazały się nieprawdziwe. To jego brat przybył, żeby  zażegnać bunt.
     No proszę, proszę. Czy to nie jest mój brat, Dan? – zaczął trochę ironicznym tonem zwracać się do przywódcy buntowników.
     Zgadza się, Jack - odpowiedział Dan.
     Co, chcesz mnie zdetronizować?
     Nie, zemścić się za ten ból, jaki przez ciebie przeszedłem.
Jack zaproponował:
    Będziemy walczyć. Jeżeli ja wygram, odejdziesz na zawsze, jeżeli ty wygrasz, oddam ci moją koronę.
     Dan, nie rób tego – powiedziała Sayori – nie potrzebuję tej korony.
     Zrobię to – powiedział Dan.
     Spotkamy się na szczycie góry za godzinę. - powiedział Jack i ze swoją przyboczną gwardią wyruszył na miejsce walki.
Dan przygotowywał się do konfrontacji. Dostał wiadomość, że wojska Krainy Ciemności zdobyły większość ziem i dochodzą do miejsca spotkania. Dan przekazał posłańcowi, że będzie walczył o koronę Królestwa Ognia. Po godzinie doszedł na miejsce ich ostatecznej walki. Jego brat już tam na niego czekał. Jack z furią zaczął atakować Dana. Powalony przez przeciwnika ciosem w głowę Dan leżał na ziemi, a Jack wyciągnął miecz i powiedział:
     Nastąpiła zmiana umowy. Zginiesz z mojej ręki. Co ty na to?
     Co ja na to? Że ktoś zaraz spadnie ze skał!- w mgnieniu oka przeszła mu przez głowę myśl, którą zwerbalizował, że może w ten sposób się uratować i pokonać Jacka. Ale nie zdążył tego uczynić. Zanim Jack zdążył zareagować, Dan przebił go mieczem, ale sam nie zdołał ujść przed wprawną ręką brata i jego miecza. Dan upadł na ziemię i zaczął konać. Sayori podbiegła do niego i ze łzami w oczach mówiła:
     Proszę cię, nie umieraj.
     To jest moje przeznaczenie. A ty jesteś z powrotem królową. Rządź dobrze królestwem.
Po tych słowach umarł. Następnego dnia wyprawiono mu huczny pogrzeb.


Pamięć i szacunek tym, którzy odeszli nagle, pozostawiając nam jedynie wspomnienia. - Feri Potzner
I am the master of your whole heap
I am the pack that flock ya like sheep

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl