Aruchi - 2010-12-31 11:13:25

Taka sobie sztuka - natchnęło mnie to napisałam.
Jak się coś jeszcze na forum wydarzy to dopiszę.
Ogólnie ocenę zostawiam wam.

___________________


  Akt I
      Scena I


Plac publiczny.
Wchodzi Daughteria i Skorkinia.


Skorkinia:
Nie uważasz, droga siostro, iż mężczyźni
w czasach dzisiejszych nie są tacy, jak niegdyś?

Daughteria:
Zaiste, droga siostro, choć ja nie ubolewam
nad tym, bowiem mężczyzn ci u nas dostatek!

Skorkinia:
Nie sądzę, ma droga siostro, gdyż ich jak na lekarstwo.

Daughteria:
Przynajmniej lekarstwo, najważniejsze, iż są.

Skorkinia:
Ale cóż z tego, że są, skoro każdy uwagi wart takiej,
że uczucie swe do niego wyjawiasz, a on nic.

Daughteria:
Znów nie każdy jest taki, jak uważasz, ma siostro,
są też mężczyźni naprawdę wrażliwi i czuli…

Skorkinia:
Lalusie, bardziej oni niewieści niżeli my, kobiety.

Daughetria:
                                                                       Niestety,
lecz mili i troskliwi, a za to ich, droga siostro, cenię.

Na scenę wchodzi Devilion.

Skorkinia:
Oto i mój małżonek, droga siostro, jak widzisz
pożytku z niego wcale.

Daughteria:
                                       lecz miło wygląda,
wesoły z pewnością, bawidamka znalazłaś.

Skorkinia:
Zapewne, zapewne ma siostro, lecz cóż z tego,
skoro to kobiet tak prędki jak mnie ma?
Lecz nie zauważa, nie słucha się!

Daughteria:

Wszystkiego mieć nie można, ale i tak cudnego chłopca
ci się udało znaleźć, nie powiem, uroczy.

Skorkinia:
                                                                         Jak uważasz.

Devilion:
Witajcie, drogie panie, moje uszanowanie.
O czym prawicie?

Daughteria:
Och, jaki on uprzejmy!

Skorkinia:
                                      A jaki bierny…
Zwraca się do Deviliona.
O tobie, mości panie, prawimy.

Devilion:
O mej skromnej osobie? To rzeczywiście
tematów macie co niemiara.

Skorkinia:
Nie żartuj, nie jestem w nastroju.

Daughteria:
Ach, my się chyba z panem znamy, waćpanie.
Ja pana spotkała ma sztapli gliny o barwie
czerwonej, co się cegłą potocznie zwie.

Devilion:
Zaiste, waćpanno. Pamiętam pannę.
W noc to było wczorajszą, o północy prawie,
panienka była niczym sen na jawie,
tak cudowna.

Skorkinia:
                        Nagle ci się komplementów zachciało?

Daughetria:
Jak miło to słyszeć, waćpanie! Pamiętam, to się działo,
miło było, a spotkałam tam pana nie po raz pierwszy.

Devilion:
Oczywiście, często bywam w tamtych okolicach,
wiele osób przechodzi tamtędy i mnie znają,
ale panienkę pierwszy raz tam ujrzałem wczoraj.

Daughteria:
Raduję się wielce, iż pan mnie tam zauważył.

Devilion:
Jak bym mógł panienki nie zauważyć!
Toż panienka niczym kwiat urodziwa,
jednak teraz was, damy drogie,
opuścić muszę. Wybaczcie.

Devilion opuszcza scenę.

Daughetria:
Wybacz, siostro droga, lecz miłuję go bardzo,
tak, jak ty niegdyś go miłowałaś, nie mogę pojąć,
jak cię on zostawić mógł, jednak, skoro wolny jest,
to chyba nie grzech, iż go pokochałam?

Skorkinia:
Nie jest, gniewać się co prawda gniewałam,
ale na szczęściu twym mi bardziej zależy.

Daughetria:
Prawdę powiadasz, siostro?

Skorkinia:
                                      Zaiste.

Daughetria:
Jednak cynizm w twym głosie słyszę, ciągle się gniewasz?
Chłopiec co prawda był twój, a teraz....

Skorkinia:
                                                       Twój ci on.
Wiedz jednak, że nie pochwalam i pochwalać nie będę
związków waszego.

Daughetria:
                           Wiem to, jednak wdzięczna ci jestem za zgodę.
Nie będziemy się więc przy siostrze kochanej obejmować, obiecuję!

Skorkinia:
W takim więc razie, gdy was ujrzę choć kątem oka na glinie czerwonej,
popamiętacie mnie oboje. Żegnaj.

Wychodzą.
Kurtyna.

GotLink.pl